Z przykrością, ale i wściekłością zasiadam do pisania tej recenzji. "Erotica 2022" miała być ciekawym eksperymentem z wybitnymi artystkami, a wyszła biedna podróbka "Opowieści podręcznej" bez polotu, ze zmarnowanym potencjałem i talentami. Czas jest bezcenny, więc ostrzegam, że dwie godziny seansu mogą być dla wielu drogą przez mękę.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Olga Tokarczuk, Joanna Bator, Jagoda Szelc, Agata Buzek - to tylko niektóre z wielkich nazwisk, które brały udział w produkcji, a wszystko firmowane jest logiem Netflixa. Cóż mogło pójść nie tak? Sam już nie wiem, a jednak film jest nie tylko dla mnie kiepski - na Filmwebie ma obecnie średnią ocen niewiele wyższą od "Kac Wawy" (2,9/10) - zawrotne 3,3 na 10!
"Erotica 2022" to niedana polska wersja "Opowieść podręcznej"
"Erotica 2022" osadzona jest w niedalekiej, dystopijnej przyszłości, gdzie opresja kobiet sięga niemal zenitu. W metrze muszą jeździć oddzielnymi wagonami, a ich rola sprowadza się głównie do zadowalania mężczyzn. Od razu przywodzi to na myśl "Opowieść podręcznej". Jednak w przeciwieństwie do kultowego serialu i książki, polski film pozbawiony jest wciągającej fabuły i oryginalnej wizji świata.
W sumie też nie wiemy, dlaczego i po co świat jest tak podzielony, skoro i tak kobiety i mężczyźni mieszkają razem. W "Opowieści podręcznej" wszystko wzięło się od epidemii bezpłodności i rosnących w siłę fundamentalistów religijnych. W polskim filmie nie ma tak wiarygodnego tła.
"Erotica 2022" podzielona jest na pięć opowieści o pięciu kobietach, które zmagają się z niesprawiedliwościami przerysowanego patriarchatu. Najciekawiej wypadły historie otwierające i zamykające - "Znikanie pani B" i "Nocna zmiana".
Pierwsza, w której główną rolę gra Agata Buzek, jest wysmakowana wizualnie i nawet intryguje. Piąta, z Małgorzatą Belą, jest kinem zemsty i wolałbym obejrzeć pełnometrażową wersję właśnie tego scenariusza o brutalnym buncie kobiet.
Środkowe "etiudy" przemilczę, bo czułem się przy nich wręcz zażenowany bylejakością i kiepskimi dialogami. Jestem zaskoczony, że monolog z "Rejsu" o dłużyznach, pustce i patrzeniu w lewo i prawo w polskim filmie, jest wciąż tak bardzo aktualny. I po prostu w punkt.
Przeciągane, nieme sceny tworzą iluzję kina artystycznego, widz ma wrażenie, że jest za głupi, by to zrozumieć, ale tak nie jest. Za surrealistycznymi obrazkami (bardzo często tak sztucznymi, że aż boli) nie idzie żadna głębsza treść lub transcendentalne doznanie.
I jeszcze te liczne sceny erotyczne rodem z taniego porno. Kłóci to mi się z domniemanym wydźwiękiem projektu. Z jednej strony przemysł pornograficzny jest krytykowany za uprzedmiotowienie kobiet, z drugiej strony film epatuje golizną, a bohaterki wyrażają tęsknotę za bliskością i miłością. To w końcu ci mężczyźni są źli, czy jednak są niezbędni do życia?
Chyba najmniej oczywistym morałem filmu jest to, że faceci również są ofiarami patriarchatu - widać to szczególnie w drugiej historii "Niedźwiedź".
Feministyczne "Black Mirror" to też nie jest
Przed czym chcą nas ostrzec autorki "Erotici"? Nie mam bladego pojęcia, ale po seansie w mojej głowie nie pozostało nic, co mogłoby mnie skłonić do refleksji lub otworzyć oczy na jakieś zagadnienie. Wszystko jest przedstawione banalnie, łopatologicznie i słabo zrealizowane pod kątem reżyserskim.
Pod względem scenografii, kostiumów i efektów komputerowych "Erotica 2022" przypomina wysokobudżetowe krótkometrażówki polskich YouTuberów jak niedawny projekt Ajgora Ignacego, Szparagów i Człowieka Wargi, niż dzieło giganta rynku internetowej rozrywki. Całość pozostawia jednak wrażenie taniości. Najmocniejszym punktem projektu Netflixa jest za to... ścieżka dźwiękowa. Tylko ona ratuje niektóre sceny przed totalną nudą.
"Erotica 2022" to antologia, która mogła być też "feministycznym 'Black Mirror'", ale nie jest. Nie porywa fascynującymi koncepcjami, zabrakło mi też nacisku na science-fiction. Sam radioaktywny deszcz to za mało.
Z chęcią zobaczyłbym post-apokaliptyczny film "Anty-Seksmisja", w którym główne bohaterki budzą się z hibernacji w upadającym świecie zdominowanym przez mężczyzn. Sami do tego doprowadzili, tymczasem okazuje się, że nie potrafią żyć bez kobiet. I mordują się wzajemnie w walce o władzę. To by było coś!
"Erotica 2022" to film nakręcony przez kobiety o kobietach. Pytanie tylko: dla kogo? Kobiety doskonale znają swoją sytuację, mężczyźni mogą na zawsze zrazić się do kina emancypacyjnego, przeciętny widz Netflixa raczej opowiada się za równouprawnieniem, z kolei konserwatysta od dawna bojkotuje serwis.
Za wymowny przykład niech posłuży sytuacja z mojego seansu - moja dziewczyna nie dotrwała nawet do połowy filmu, tylko poszła grać w "Wiedźmina", zostawiając mnie samego na placu boju...
Eksperyment zapowiadał się naprawdę ciekawie, ale niestety się kompletnie nie udał. Myślę, że nawet Netflix zdał sobie z tego sprawę, bo film w serwisie pojawił się nagle, bez żadnej akcji marketingowej i szumu w mediach.