Ursula von der Leyen wyjaśniła w liście do premiera Mateusza Morawieckiego, że mechanizm powiązania wypłaty unijnych środków z praworządnością jest związany bezpośrednio z należytym zarządzaniem finansami, a nie ogólnymi naruszeniami praworządności.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
– List wyjaśnia, dlaczego uważamy, że propozycja jest zgodna z wnioskami Rady Europejskiej z lipca – powiedział anonimowo rozmówca PAP. Ursula von der Leyen wskazała, że w razie zastrzeżeń do mechanizmu warunkowości decyzje w oparciu o niego można zaskarżyć do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Pismo to odpowiedź na list premiera Mateusza Morawieckiego z połowy listopada, który skierował do przywódców unijnych, w tym szefowej KE. Morawiecki zaznaczył w nim, że Polska nie może zaakceptować obecnej wersji mechanizmu praworządności.
Polska realizuje interes Węgier
Co to oznacza? List Ursuli von der Leyen można interpretować jako wymierzony w Węgry. Póki co w Polsce nie ma podejrzeń o korupcję przy rozdziale unijnych środków, na Węgrzech toczą się zaś w takich sprawach śledztwa i postępowanie OLAF-u (Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych).
Zwracał na to uwagę były szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski stwierdzając, że Polska realizuje interes Węgier a nie swój upierając się przy wecie do unijnego budżetu.
– Wiem, dlaczego oponują Węgry. Bo według OLAF, czyli instytucji walczącej z korupcją w UE, są najbardziej skorumpowanym krajem, jeśli chodzi o dystrybucję funduszy europejskich – tak decyzję o zawetowaniu unijnego budżetu na lata 2021-27 ocenił we wtorek Radosław Sikorski.
Tymczasem w czwartek premierzy Polski i Węgier wydali wspólne oświadczenie. Opisali w nim, w jaki sposób zamierzają walczyć z obecnym rozporządzeniem o tzw. praworządności. – To złe rozwiązanie, które grozi rozpadem Unii Europejskiej w przyszłości – przekonywał polski szef rządu.