Nie nazywajcie pracowników TVP dziennikarzami. To funkcjonariusze PiS ds. propagandy
Eliza Michalik
27 listopada 2020, 08:37·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 27 listopada 2020, 08:37
Marta Lempart dobrze zrobiła nie wpuszczając na konferencję prasową pracowników TVP i słusznie uzasadniła tę decyzję mówiąc, że to są funkcjonariusze PiS, podszywający się pod dziennikarzy. A konferencje prasowe są przecież dla prawdziwych dziennikarzy, a nie przebierańców nieudolnie udających czwartą władzę.
Reklama.
Argumenty symetrystów (niżej wyjaśnię, jak ja rozumiem to słowo), że zachowała się jak Przyłębska zakazująca wstępu na konferencję TK dziennikarzom TVN i "Gazety Wyborczej" są chybione - bo oni faktycznie są dziennikarzami, to jest spełniają obiektywne kryteria wykonywania tego ważnego i szanowanego zawodu.
Natomiast ludzie pracujący w TVP i innych finansowanych przez PiS "mediach” to po prostu propagandyści i redaktorzy partyjnych biuletynów.
Pozwólcie, że coś Wam w tym miejscu wyjaśnię. Kocham mój zawód. Zawsze kochałam. Uważam go zresztą nie tyle za zawód, co za powołanie. Służbę. Kto jest naprawdę dziennikarzem, jest nim 24 godziny na dobę - to jest praca, która prawidłowo wykonywana definiuje nie tyle co robisz, ale to, kim jesteś.
Wolne, niezależne, rzetelne, prawdziwe dziennikarstwo jest tym dla demokracji i prawidłowego przebiegu procesów demokratycznych czym dobrzy lekarze dla naszego zdrowia i życia. Bez niego nie ma praworządności i nie ma wolności - dlatego nazywają nas czwartą władzą i dlatego we wszystkich dyktaturach na świecie nie istnieją kontrolujące polityków media, a zniszczenie ich i ataki na dziennikarzy, z zabójstwami włącznie, są chlebem powszednim.
Wypracowane przez najbardziej prestiżowe organizacje dziennikarskie na świecie normy wykonywania naszego zawodu są jasne i nie podlegają negocjacjom. Dziennikarz to osoba informująca opinię publiczną, której nadrzędnym celem jest zawsze dążenie do prawdy, dobro publiczne, uczciwość i rzetelność w przekazywaniu informacji i niezależność od wszelkich grup interesów, a zwłaszcza od władzy państwowej.
Dziennikarz zawsze musi mieć na celu dobro ludzi, a nie dobro czy interes rządu, polityków lub jakiejś wpływowej organizacji. Nie muszę chyba dodawać, że prawdziwy dziennikarz jest nieprzekupny, prawda? I że nigdy nie działa na zlecenie polityków, których wnikliwe kontrolowanie jest jego podstawowym i głównym obowiązkiem wobec opinii publicznej.
Dziennikarz nie kłamie, nie manipuluje, nie nagina faktów, ani ich nie przekręca, stara się spojrzeć na każdą sprawę bezstronnie i z wielu rożnych punktów widzenia.
Biorąc pod uwagę te kryteria naprawdę sądzicie, że w TVP, Telewizji Republika, albo w gazetach typu „Gazeta Polska”, które mimo niskich nakładów i słabych wyników sprzedaży dostały od władzy miliony, a teraz tę władzę chwalą, pracują dziennikarze? Że to są normalne media i normalne redakcje?
Otóż nie. Nie są. Dlatego zachęcam wszystkich polityków, wszystkich działaczy społecznych i liderów opinii, żeby poszli w ślady Marty Lempart. To jedyne rozwiązanie uczciwe nie tylko wobec obywateli, ale i prawdziwych dziennikarzy, którzy pracują z poświęceniem, codziennie narażając się autorytarnej władzy i robią co mogą, żeby w skrajnie niesprzyjających warunkach, włącznie z fizycznymi atakami policji, wykonywać rzetelnie swoje obowiązki.
Nazywanie pracowników TVP dziennikarzami to policzek dla każdego prawdziwego dziennikarza w Polsce. Zrównywanie funkcjonariuszy PiS oddelegowanych do medialnej propagandy z prawdziwymi dziennikarzami to obelga. Osobiście zawsze jestem wściekła, gdy widzę w TVP polityków opozycji mówiących do Rachonia, Ziemca czy Klarenbacha „panie redaktorze”.
I na koniec słowo o symetrystach.
Symetryści to ludzie, którzy widząc bandziora bijącego kobietę, czy policjanta walącego pałą teleskopową drobną kobietę mówią: przestańcie się bić.
Ich nieuczciwe i/lub niemądre głosy legitymizują bezprawie i przemoc, której dopuszcza się PiS, teraz także wobec dziennikarzy, są niegodziwym wsparciem dla tworzącej się w Polsce dyktatury. Nie ma dla nich żadnego usprawiedliwienia i nie powinno być pobłażania.
Czy to oznacza, że nie można lubić PiS? Mieć własnego zdania?
Skąd. To oznacza, że będąc dziennikarzem, publicystą mamy bezwzględny obowiązek mówić jak jest. A nie jak nam wygodnie czy bezpiecznie, czy tak, żeby nie podpaść władzy, która może się zemścić.