W programie "W tyle wizji" w TVP Dorota Łosiewicz i Jacek Łęski krytycznie wypowiadali się o Strajku Kobiet. Ten ostatni mówił nawet o "młodych stalinówach". Niespodziewanie do studia dodzwoniła się kobieta, która wyraziła całkowicie odmienny pogląd.
Chodzi o fragment programu "W tyle wizji" z soboty 28 listopada, gdy w całym kraju odbywały się manifestacje w związku ze 102. rocznicą wywalczenia przez kobiety praw wyborczych. Po godz. 22 prowadzący dyskutowali o Strajku Kobiet i jego liderkach. – W Rosji stalinowskiej walczono z tradycyjnymi wartościami i rodziną – stwierdził Jacek Łęski.
– Czym się skończyła rewolucja bolszewicka? Zdemolowali sobie kraj i wszystko padło – zauważył.
Z kolei Dorota Łosiewicz wskazywała, że to wszystko przypomina rewolucję. – Mam nadzieję, że pani Marta Lempart nam tego nie zafunduje i nikt ich nie wybierze. Chociaż one próbują jakby obalić władzę na drodze rewolucji – argumentowała.
Łęski jeszcze podgrzewał atmosferę. – Radio należące do znanego i lubianego koncernu Agora ma nawet codzienny biuletyn rewolucyjny. Dwie młode damy, jak takie młode stalinówy czytają te komunikaty – dodał.
Po jej wypowiedzi na antenie "W tyle wizji" odebrano telefon od jednego z widzów. Dodzwoniła się Oliwia ze Szczecina, która zdecydowanie sprzeciwiła się zdaniu prowadzących.
– Ja bym chciała powiedzieć, że jako młoda osoba zdecydowanie popieram panią Martę Lempart, i bardzo bym chciała, żeby została naszym dyktatorem, jak to państwo ujęliście. (…) Uważam, że mam stuprocentowe prawo, by powiedzieć temu rządowi po prostu wyp****ć – wskazała.
Co na to prowadzący? – O, fantastycznie. Okazuje się, że są młodzi ludzie, którzy tęsknią za dyktaturą. Nie ma sensu krytykować tej młodej damy, tylko życzyć jej, by kiedyś na tydzień była pod dyktaturą Marty Lempart. Zobaczymy, jak by wtedy piszczała – powiedział Łęski.
Z kolei Łosiewicz podkreśliła, każdy może mieć wyrażać swoje poglądy, ale "nam może się to nie podobać".