Donald Trump udzielił pierwszego telewizyjnego wywiadu po wyborach prezydenckich w USA. Na antenie Fox News przywódca powtarzał swoje tezy o sfałszowanym głosowaniu. Narzekał też na słabe działania wymiaru sprawiedliwości w sprawie jego skarg wyborczych.
Donald Trump skrytykował odrzucenie przez sędziów jego pozwów wyborczych i przyznał, że nie może być pewien, czy jakakolwiek z jego spraw trafi do Sądu Najwyższego. Jego zdaniem Departament Sprawiedliwości "zaginął" w sprawie rzekomego oszustwa wyborczego.
– Po prostu idą dalej i przechodzą do następnego prezydenta – stwierdził urzędujący przywódca. Po raz kolejny dał do zrozumienia, że nie uznaje wyników głosowania i przypominał w swoim stylu, że "te wybory były oszustwem". Żalił się, że FBI i sądy niewiele robią w tej sprawie.
Polityk nie ukrywał też, że jest mu "wstyd", że popierał republikańskiego gubernatora Georgii Briana Kempa, który potwierdził wyniki wyborów prezydenckich w stanie na korzyść prezydenta elekta Joego Bidena.
Mimo to, Trump nie zamierza się poddawać. Nie wykluczył, że jego wyborcze skargi będą składane także po 14 grudnia, czyli po głosowaniu Kolegium Elektorów.
Przypomnijmy, że jeszcze w piątek 27 listopada Trump stwierdził, iż Biden musi udowodnić, że głosy, które otrzymał w wyborach, nie zostały "zdobyte nielegalnie", aby wejść do Białego Domu. A Twitter oznaczył jego wpis jako jeden z tych, które mogą wprowadzać w błąd.
Aktualny prezydent USA stoi przy swoich teoriach spiskowych, ale przypomnijmy, że czołowe amerykańskie media od początku podchodziły do nich z dystansem. Przerywano nawet transmisje telewizyjne z wystąpień Trumpa, by tłumaczyć widzom, że nikt nie udowodnił oszustwa wyborczego, o czym nieustannie przekonuje polityk.