Anna Lewandowska pojawiła się niedawno na okładce magazynu modowego "Elle". Na dole jej fotografii zamieszczono napis "Siła kobiet", co nie spodobało się wielu Polkom, w tym m.in. znanej z konfliktu z Lewandowską aktywistce Mai Staśko. Menadżerka żony znanego piłkarza postanowiła zabrać głos w tej sprawie.
Pojawienie się Anny Lewandowskiej na okładce "Elle" spotkało się z nieprzychylnymi komentarzami polskich internautek oraz czytelniczek gazety. Wiele Polek uważa, że celebrytka nie powinna promować hasła "Siła kobiet", skoro o Strajku Kobiet wypowiadała się bardzo oszczędnie i ostrożnie.
"Kobiety setkami tysięcy wychodzą na ulicę, kolejnymi tysiącami protestują online, ryzykując utratę pracy czy niezaliczenie przedmiotu na studiach. W tym czasie Anna Lewandowska nie odzywa się słowem, a w końcu pisze, żeby się nie kłócić" – zauważyła aktywistka Maja Staśko, która już wcześniej krytykowała żonę Roberta Lewandowskiego za promowanie fatshamingu.
Głos w sprawie niefortunnej okładki zdecydowała się zabrać menadżerka Lewandowskiej. – Jeśli chodzi o sam tytuł wywiadu z Anną Lewandowską, to brzmi on: "Anna Lewandowska. Nie boi się błędów". Dotyczy tematu przewodniego numeru styczniowego "Elle" – powiedziała Monika Bondarowicz w rozmowie z Wirtualnymi Meidami.
– Jeśli ktoś chce krzyczeć, to nikt nie może mu tego zabronić. Są jednak różne metody osiągania celu i nie neguję potrzeby krzyku, ale ważna też jest potrzeba spokoju, tym bardziej w dzisiejszych trudnych czasach – dodała.