Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta

Premier upoważnił wczoraj ambasadora Polski w Japonii do podpisania 26 stycznia w Tokio porozumienia ACTA. W tym samym czasie Niemcy, Szwajcaria i Meksyk bardzo poważnie zastanawiają się, czy to porozumienie podpisać. Dlaczego? Bo zupełnie sprzeczne są spojrzenia na ACTA stron broniących i krytykujących to porozumienie. Obserwatorzy mają często wrażenie, że mówimy o dwóch zupełnie różnych rzeczach a emocje i frustracja po obu stronach wciąż rosną. Na horyzoncie nie widać porozumienia. Tymczasem przeciwnicy zapowiadają kolejne protesty i nie milknie ich głos niezadowolenia w internecie.

REKLAMA
Siła internetu czyli łopatologia na blogach
Blogerzy za sprawą swojej aktywności wywołali prawdziwy ruch społecznego sprzeciwu. Ich retoryka jest prosta, tłumaczenia niezawiłe, a zasięg nieograniczony. Argumentacja skupia się przede wszystkim na niejasności pojęć (co to falsyfikat, co to kopia i czy wysłanie powielonego utworu mp3 jest kradzieżą). A przecież na internetowym piractwie wg blogerów nikt nie zarabia i nikt nie traci. Jest to po prostu wolny przepływ informacji.
Proponowane porozumienie prawne nazywane jest oszustwem i próbą inwigilacji oraz cenzury internetu. ACTA pozwala na ingerencję w prywatność obywatela zanim popełnił jakąkolwiek zbrodnię. Już zawczasu jego działalność jest kontrolowana. Wszystko tłumaczone jest wymownym przykładem kursu gotowania, po którym nie będziemy mogli korzystać z wyniesionych stamtąd przepisów. A, jako że w domowym zaciszu łatwo jest w ukryciu "przemycić" komuś chroniony prawami autorskimi przepis, wprowadzana jest wszędobylska obserwacja i głęboka inwigilacja każdego z aspektów naszego życia.
Co mówią obie strony?
Internet rozgorzał po umieszczeniu w nim przez blogerów materiałów krytykujących ACTA i mających wejść wraz z nim w życie regulacji prawnych. W teorii porozumienie regulować ma sprawy praw autorskich i handlu podróbkami, ale i tak wątpliwości jest sporo.
Krytyka
Krytykujący umowę zarzucają jej w skrócie trzy rzeczy. Po pierwsze tajność prowadzonych negocjacji nad kształtem porozumienia - nikt nie przeprowadził konsultacji obywatelskich, nikt nawet nie informował opinii publicznej o planowanych regulacjach prawnych. Po drugie traktat zakłada prawną możliwość władzy do naruszania prywatności i ochrony danych osobowych. Po trzecie zmiany mają znamiona elektronicznej cenzury. Jeden z artykułów dokumentu nakazuje dostawcom internetu monitorowanie, czy wręcz śledzenie aktywności użytkowników.
Obrona
ACTA forsuje przede wszystkim rząd, choć umowa ma też swoich popleczników pośród niektórych dziennikarzy i osób publicznych. Problem własności intelektualnej nie jest problemem lokalnym, ale międzynarodowym. Zarówno na poziomie przesyłania nielegalnych plików jak i handlu podrabianymi produktami. ACTA jest pierwszym dokumentem w historii, który takie regulacje umożliwia. W opinii zwolenników dokument nie jest sprzeczny z żadnym z funkcjonujących w Polsce praw i nie zakłada zmiany żadnego z nich. Bogdan Zdrojewski w trakcie dzisiejszej debaty w Sejmie tłumaczył, że w każdym momencie pracy nad dokumentem strona Polska nalegała by ustalenia nie wymagały zmiany aktualnego stanu prawnego w kraju. Funkcjonujące w Polsce od 2007 roku prawo autorskie w wystarczającym stopniu chroni prawa twórców. Dokument jest umową handlową i regulować ma właśnie tą sferę. "Regulacje w żadnym razie nie naruszą też wolności i swobód internautów" - zapewniał minister Boni.
Hołdys i Pająk o ACTA dla NaTemat
Dwa dni temu w sprawie proponowanych zmian wypowiedzieli się przedstawiciele obu stron sporu - krytykujący ACTA Przemysław Pająk, właściciel strony Spidersweb.pl oraz Zbigniew Hołdys broniący wprowadzenia regulacji.
Pająk wspomina przede wszystkim o wielkiej tajemnicy otaczającej dotychczasowe prace nad projektem. Mówi, że regulacje pod pretekstem walki z piractwem wprowadzając daleko idącą inwigilacje i cenzurę w sieci.
Hołdys cały protest nazywa hucpą młodych ludzi. O tym co dzieje się na Facebooku mówi jako o pięknym zjawisku, lecz pustym w środku. W jego opinii protestujący nie mają pojęcia o czym cały dokument mówi a akcja jest buntem młodzieży, która chce sobie stworzyć swój 81 rok. "Protestują, bo odbiera się im wygody, do których się przyzwyczaili. A dokument nastawiony jest przede wszystkim na ograniczenie handlu podróbkami i falsyfikatami" - dodaje.
Blackout - protest serwisów internetowych
Od dwóch dni protest widoczny jest także na największych polskich serwisach internetowych takich jak Joemonster.org, Kwejk.pl, Demotywatory.pl, Wykop.pl czy Salon24.pl, które w geście protestu wyłączyły strony na kilka godzin. Na witrynach zobaczyć można było następujący tekst: "26 stycznia w Tokio rząd zamierza podpisać międzynarodowe porozumienie ACTA, które pod pretekstem ochrony interesów posiadaczy własności intelektualnej umożliwi łamanie podstawowych praw obywatelskich". Salon24 tłumaczy, że na protesty niedługo może być za późno, dlatego podejmują zdecydowane działania już dziś.
Gowin przeciwny ACTA
ACTA swoich przeciwników znalazł także wśród polskiej władzy. Na wczorajszym posiedzeniu rządu minister sprawiedliwości Jarosław Gowin rekomendował nie podpisywanie porozumienia ACTA jako zbyt represyjnego i niewspółmiernego w środkach do problemu z którym walczy.