Organizator gejowskiej orgii w Brukseli: Przyjeżdżają do mnie czterej politycy PiS
redakcja naTemat
03 grudnia 2020, 10:13·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 03 grudnia 2020, 10:13
David Manzheley udzielił w ciągu ostatnich dni całej masy wywiadów. W jednym z nich, dla Onetu, wyznał, że gośćmi na jego gejowskich orgiach w Brukseli są 2-3 razy do roku czterej politycy PiS. Portal podkreśla, że nie ma potwierdzenia słów Manzheleya, ale zwraca uwagę, że z dnia na dzień poznajemy kolejnych polityków, którzy byli na "imprezach" Belga.
Reklama.
– Najpierw, jakieś półtora roku temu, skontaktowało się ze mną dwóch polityków PiS, którzy usłyszeli o moich imprezach od brukselskich znajomych. Potem odezwało się kolejnych dwóch, którzy dowiedzieli się o nich od kolegów z Niemiec – opowiada Onetowi David Manzheley, organizator gejowskich orgii w Brukseli, na których gościem był ostatnio europoseł Fideszu József Szájer.
Według niego wspomniani politycy partii rządzącej nie są eurodeputowanymi, ale pełnią ważne funkcje publiczne w Polsce, są posłami lub zajmują rządowe stanowiska. – Nie przyjeżdżają razem. Pojawiają się 2-3 razy do roku na konkretne orgie. Nie wiem, czy wiedzą o sobie nawzajem – twierdzi i dodaje, że z polskich polityków goszczą u niego tylko ci należący do Prawa i Sprawiedliwości.
Portal zaznacza, że informacje o politykach PiS to wersja Belga, na którą nie ma potwierdzenia. Mimo to zauważa, że po tym, jak wśród uczestników jednej z takich "imprez" znaleziono eurodeputowanego z Węgier, na następny dzień wyszło, że brał w niej udział także polityk z Estonii.
Przypomnijmy, że już wcześniej pojawił się wątek z polskimi politykami, którzy mieli uczestniczyć w brukselskiej orgii. Podała go węgierska dziennikarka "Politico" Una Hajdari.
"Źródła wskazują, że polscy dyplomaci też byli na tej imprezie. Jak ktoś informował o nastrojach anty-LGBT w Polsce, nigdy nie sądziłam, że aktywiści pro-LGBT będą mogli użyć argumenty 'mieliście gangbang w Brukseli' przeciwko rządowi" – napisała na Twitterze Una Hajdari.
Na razie nie podano, o kogo chodzi. Pewną podpowiedź dają jednak ustalenia polskiej dziennikarki Doroty Bawołek, która wskazuje, iż w oświadczeniu opublikowanym przez rzeczniczkę zastępcy brukselskiego prokuratora pojawiają się inicjały dyplomatów.
Mowa tam o D.O. (ur. 1977) i P.B. (ur. 1987). Przy zatrzymaniu obaj mieli powołać się na immunitet dyplomatyczny. W tym piśmie nie ma jednak wzmianki o tym, aby byli to Polacy.