
Reklama.
Sekretarz stanu Kalifornia w piątek certyfikował lokalne wyniki wyborów prezydenckich. Tym samym do dorobku Joe Bidena dodano aż 55 głosów. Jego łączny wynik wzrósł więc 279, po drodze oficjalnie przekraczając próg 270 głosów niezbędnych do zwycięstwa.
Oczywiście była to jedynie formalność, bo o zwycięstwo kandydata Demokratów zostało przesądzone już jakiś czas temu. Biden zgromadził na swoim koncie aż 306 głosów. Ciągle urzędujący prezydent, Donald Trump, otrzymał ich jedynie 232. Wciąż nie certyfikowano wyników z trzech stanów – Hawajów, Kolorado i New Jersey.
Na początku Trump nie mógł pogodzić się z porażką i zapowiadał, że nie uzna wyników wyborów. Z czasem zmienił jednak ton. Nadal twierdzi, że doszło do oszustwa, jednak zrezygnował z zapewnień o zamiarze nieustępowania z Białego Domu.
Podobną retorykę w pierwszych dniach po wyborach przyjęła TVP. W trakcie liczenia głosów stacja przekonywała, że Trump jest już bardzo blisko wygranej. Później – idąc za głosem ustępującego prezydenta – podważała legalność wybory Bidena.
źródło: Bloomberg