"Wydaje się, że Polska i Węgry ostatecznie nie zawetują unijnego budżetu. Słusznie. Ale rząd nie przyzna się do porażki i będzie nas przekonywał, że osiągnął wielki sukces. A to już zwykłe kłamstwo" – pisze o kompromisie budżetowym Radosław Sikorski. Były szef resortu dyplomacji ocenił także, ile ta kłótnia z Unią będzie Polskę kosztowała.
"W kategoriach dyplomatycznych, wydarzenia ostatnich tygodni można określić tylko jednym słowem: katastrofa. Polska po raz kolejny wzięła udział w awanturze, na której nie tylko nic nie zyskała, ale uszczupliła resztki kapitału politycznego, jaki nam w Europie został" – czytamy na Facebooku Radosława Sikorskiego.
Sikorski zauważa, że w ciągu kilku tygodni od zagrożenia UE, że Polska i Węgry zablokują ustawę budżetową, oba kraje nie zyskały żadnego sojusznika swoich postulatów dot. mechanizmu praworządności. Jednym z nich miała być Portugalia, ale resort zagraniczny tego kraju szybko zdementował pogłoski na ten temat. Za Polską nie opowiedziały się nawet inne kraje Grupy Wyszehradzkiej i Trójmorza.
"Wszystko to dzieje się w warunkach potężnego kryzysu zdrowotnego i gospodarczego, a zatem w czasie, kiedy inne państwa unijne pilnie potrzebują wsparcia finansowego. Polskim nacjonalistom mogło się więc wydawać, że to idealny moment na szantażowanie instytucji unijnych. Źle im się wydawało. Podobny błąd popełnili zwolennicy brexitu" – dodaje Sikorski.
Były minister podkreśla, że nie są znane żadne rozwiązania, które mają w czwartek na Radzie Europejskiej zaproponować Polska i Węgry. Pozostają tylko nieoficjalne ustalenia mediów, których prawdziwość poznamy na dniach. Polityk jednak jest zdania, że mimo kompromisu to Polska i tak jest przegraną stroną.
"Czy jednak mimo wszystko - jeśli ostatecznie do weta nie dojdzie - możemy powiedzieć, że nic się nie stało? Że polskie władze pokrzyczały, potupały, ale ostatecznie ustąpiły, a zatem możemy odetchnąć? Niestety, nie. Polski rząd wywołał awanturę na cały kontynent, na której ostatecznie nic nie zyskał, po raz kolejny udowodnił swoją słabość w pozyskiwaniu sojuszników i zwyczajnie Polskę ośmieszył" – ocenia Radosław Sikorski.