
Ciało zmarłego lekarza policjanci znaleźli w jednym z wrocławskich hoteli. Przyczyną śmierci medyka było przedawkowanie narkotyków. To jednak nie koniec tej historii.
REKLAMA
Policjanci przyjechali do hotelu po tym, jak wezwał ich tam towarzysz zmarłego Robert M. Podczas spędzonej razem nocy dożylnie zażywali narkotyki. – Doktor przedawkował, jego organizm zwyczajnie nie wytrzymał – mówił informator "Gazety Wyborczej". To jej dziennikarze poinformowali o sprawie jaki pierwsi.
Po przeszukaniu pokoju funkcjonariusze zabezpieczyli telefon medyka, który pracował w Szpitalu Wojskowym we Wrocławiu (w przeszłości był funkcjonariuszem policji, Wojska Polskiego i współpracownikiem ABW).
Z kolei w telefonie Roberta B znaleziono materiały, za posiadanie których postawiono mu zarzuty posiadania dziecięcej pornografii. Mężczyźnie grozi za to do 5 lat więzienia. Do tymczasowego aresztowania jednak nie doszło.
Z ustaleń "Gazety Wyborczej" wynika, że zmarły był znaną postacią w swoim środowisku, jego uzależnienie od narkotyków nie było tajemnicą. Mówiono, że pracuje dużo, bo potrzebuje pieniędzy na narkotyki. – W ostatnim miesiącu miał 22 dyżury! W pracy jednak nigdy nie pojawiał się pod ich wpływem – wyjaśnił dziennikarzom współpracownik lekarza.
Prokurator nie odnosi się jednak do tych ustaleń jednoznacznie. – Ujawnione w zabezpieczonych urządzeniach dane pozwolą na podjęcie dalszych decyzji, a jeśli zajdzie taka potrzeba, przeprowadzenia postępowania także w innym kierunku – podkreślał rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Radosław Żarkowski.
Czytaj także:
źródło: "Gazeta Wyborcza"
