Białoruski dyktator zdecydował się na radykalny krok. Chce odizolować Białorusinów od "negatywnych wpływów" z zewnątrz. Łukaszenka chce zapobiec emigracji obywateli.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.
Postanowienie zapadło na naradzie, która odbyła się 7 grudnia. W środowy wieczór białoruska rada ministrów poinformowała na oficjalnej stronie internetowej o tymczasowym zamknięciu granic Białorusi . W praktyce będzie ono obowiązywało od 17 grudnia.
To kolejny dyktatorski krok Łukaszenki. Przypominamy, że 21 sierpnia władze białoruskie zamieściły listę z zablokowanymi stronami informacyjnymi, na której widniały niezależne media takie jak Nasza Niwa, Euroradio czy Radio Swoboda. Co więcej, obywatele Białorusi nie mają już dostępu do portalu KUKU czy białoruskiej Mediazony.
Radykalny ruch Łukaszenki
Białoruskie władze tłumaczą się, że decyzja miała na celu tylko wzmożenie środków ochrony przed nadmiernymi infekcjami COVID-19. Żeby było ciekawej, jeszcze w lutym jego narracja wskazywała na sporą niechęć do takich działań innych państw:
"Zamkniecie granice i co? To bez sensu. Trzeba na miejscu sobie radzić, zamykanie granic to pusty gest!" – wyśmiewał inne państwa.
Dotychczas obostrzenia dotykały tylko ludzi, który decydowali się na przyjazd na Białoruś. Przypomnijmy, że poza rosyjską granicą, reszta lądowych jest oficjalnie zamknięta, na teren kraju można wkroczyć tylko drogą powietrzną.
Do tej pory można było słyszeć skargi białoruskich studentów, którzy pragnęli wrócić do domu, a często było im to uniemożliwiane. Aktualnie sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana, bo nie będzie można także opuszczać terenu kraju.
Prawdziwy powód
Mówi się, że decyzja Łukaszenki jest bezpośrednio związana z rosnącą emigracją, która trwa już od września.
Oficjalne statystyki MSW Białorusi pokazują, że podczas pierwszych trzech tygodni września odnotowano niemal 15 tys. ludzi, którzy wyjechali z kraju. Opozycja sugeruje, że ta liczba w rzeczywistości jest o wiele większa.
Teren Białorusi będą mogli opuścić tylko politycy i przedstawiciele międzynarodowych delegacji, politycy, samochody firm transportujących, ludzie pracujący w innym państwie, studenci, ale także osoby jadące na pogrzeb krewnych czy na leczenie.
Jest jeden haczyk. Wyjazd części wymienionych grup nie będzie wcale taki prosty, bo np. ludzie jadący na leczenie czy do pracy, będą mogli wyjechać z Białorusi tylko raz na 6 miesięcy.