Donald Tusk w TVN24 był pytany o szarżę PiS ws. uchwalenia budżetu UE. Były premier stwierdził, że gdyby Polska byłaby poza tym funduszem, nie byłoby środka nacisku na obecny rząd w Polsce. I wymownie nawiązał do finału negocjacji w Brukseli.
– Ciągle jesteśmy na szczęście członkami UE. Mamy poczucie, że to był dobry finał batalii o budżet. Różni aktorzy tego spektaklu będą przekrzykiwali się, kto więcej wygrał. Lepiej dla Polaków, że mamy uchwalony budżet plus gigantyczny fundusz odbudowy, który ma pomóc wyjść z kryzysu po pandemii – mówił w "Faktach po Faktach" Donald Tusk.
Były premier nie ma wątpliwości, że "PiS kompromitował siebie i Polskę w tych negocjacjach". – Straszył partnerów, że zablokuje możliwość odbudowy gospodarki we Włoszech czy Hiszpanii. To działanie rzeczywiście bez wstydu – stwierdził.
Dalej Tusk nawiązał do wpływu Niemiec na ostateczną akceptację warunków ws. budżetu UE przez Polskę. Były szef Rady Europejskiej pokusił się tu o żartobliwe nawiązanie do stosunków z naszymi sąsiadami.
– Zawsze byłem zwolennikiem dobrej współpracy z Niemcami. Ale żeby tak bezdyskusyjnie przyjąć dyktat z Berlina? Nie spodziewałem się, że pójdą aż tak daleko – wskazywał Tusk.
Przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej przekonywał, że "propaganda wielkiego sukcesu" rządu PiS nie ma nic wspólnego z prawdą.
– Trzeba włożyć dużo pracy, by zrozumieć, jaki był cel tej taktyki. A prawda jest przykra dla rządu Mateusza Morawieckiego. Niczego nowego nie wynegocjowali. Otrzymali sposób na zachowanie twarzy. Jeśli w przypadku rządu PiS jest tam co zachować – ocenił.
Tusk w "Faktach po Faktach" dawał też do zrozumienia, że "bez presji, bardzo jasnego stanowiska obywateli UE nie wykona żadnego zadania za demokracją w danym kraju". – Tak długo, jak wyborcy wybierają rządy typu Viktora Orbana czy Jarosława Kaczyńskiego, tak długo UE będzie to respektowała – argumentował.