Rzecznik prasowy kuca, tłumaczka siedzi między rzędami na podłodze, a pasażerowie zdumieni obserwują, jak prezydent Polski rozmawia z ministrami o najważniejszych sprawach – tak wyglądała podróż Bronisława Komorowskiego rejsowym samolotem do Nowego Jorku. Prezydent jest sfrustrowany taką podróżą.
Prezydent Bronisław Komorowski wybrał się na 67. sesję Zgromadzenia Ogólnego ONZ, która odbyła się w Nowym Jorku. Jako że po katastrofie smoleńskiej zlikwidowano 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego, musiał polecieć do Stanów Zjednoczonych rejsowym samolotem. "Prezydent Komorowski sfrustrowany podróżą do Stanów Zjednoczonych" – poinformowało Radio Zet.
"Gdybym miał forsę w kieszeni, tobym kupił od razu, ale nie mam więc mogę powiedzieć tyle, że jest to źródło doświadczeń bardzo przedziwnych. No bo ja chodzę po tych kabinach, przesiadając się od jednego do drugiego ministra, widzę zdziwione, zdumione oczy pasażerów, którzy też z tego nic nie rozumieją. Im się wydaje, że jakieś ważne sprawy się dzieją w sposób mało poważny" – mówi cytowany przez stację prezydent.
Komorowski relacjonuje, że w trakcie podróży jego rzeczniczka musiała kucać obok niego, aby ustalić, jak będzie wyglądało przemówienie prezydenta w Nowym Jorku. Tłumaczka siedziała zaś między rzędami na podłodze.