Słowa Marczaka mówią wszystko o tych czasach. Wskazał, czego "nigdy nie jest za dużo"
redakcja naTemat
14 grudnia 2020, 18:28·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 14 grudnia 2020, 18:28
– Nigdy nie ma policji za dużo – tak rzecznik stołecznej policji odpowiedział na zarzuty dotyczące ściągnięcia do Warszawy na protest kobiet policjantów z garnizonów z całej Polski.
Reklama.
– My nie możemy sobie pozwolić na to, żeby poczekać do pierwszego momentu, kiedy policjanci zostaną zaatakowani. My mamy być gotowi na sytuacje, które się pojawią. Stąd z naszej strony odpowiednie siły i środki do tego, żeby było bezpiecznie – powiedział na konferencji rzecznik prasowy Komendanta Stołecznego Policji, nadkom. Sylwester Marczak.
W ten sposób odniósł się on do zarzutów, że w niedzielę do stolicy zjechały się setki policjantów z innych garnizonów, a na samym proteście kobiet byli oni uzbrojeni po zęby, m.in. mieli pasy z gumowymi pociskami.
– Nigdy nie ma policji za dużo. Policja jest od tego, żeby było bezpiecznie i o to bezpieczeństwo dzisiaj policjanci dbali – skomentował nadkom. Marczak.
Na ulicy Marszałkowskiej doszło do pierwszych przepychanek z policją, która zagrodziła drogę demonstracji i zmusiła protestujące do wejścia w boczne uliczki.