Barbara Kurdej–Szatan na celowniku prawicy. W anonimowym tekście tygodnik "Do Rzeczy" zarzuca aktorce hipokryzję, bo popiera Strajk Kobiet, a wkrótce ma śpiewać kolędy w Polsacie.
Barbara Kurdej–Szatan i jej poglądy są obiektem zainteresowania części prawicowych internautów. Uważają oni, że kolędy nie powinny być śpiewane przez osoby, które nie popierają zakazu aborcji embriopatologicznej.
To właśnie zakaz tego zabiegu, wydany przez Trybunał Julii Przyłębskiej, zgodny z poglądem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który jest zwolennikiem zmuszenia kobiet do donoszenia ciężko uszkodzonej ciąży, stał się bezpośrednią przyczyną, dla której Strajk Kobiet wyszedł na ulice.
Z tego, by piosenkarki i piosenkarze byli weryfikowani ideologicznie do odtwarzania tradycyjnej muzyki świątecznej, śmieje się Tomasz Walczak z "Super Expressu". "Czas na mały comingout i nie, nie jest to włam na konto: jestem ateistą, popieram pełne prawo do aborcji i lubię śpiewać kolędy. Ba! Na święta przełamuję się z rodziną opłatkiem. Można hejtować" – napisał na Twitterze.
Odpowiedział mu Marek Tejchman z "Dziennika Gazety Prawnej". "I jeszcze tak jak u mnie, żona nie jest Polką. Musisz stanąć w prawdzie – po prostu nie jesteś Polakiem" – żartuje dziennikarz.