– Biorę na siebie odpowiedzialność za błędy popełnione przy identyfikacji ofiar katastrofy smoleńskiej. Ale to w rękach prezesa Kaczyńskiego jest decyzja, żeby tę wojnę zakończyć – powiedział w Sejmie Donald Tusk, występując na rozpoczęciu debaty o działaniach rządu po katastrofie smoleńskiej.
Na samym początku posiedzenia, Michał Ujazdowski (PiS) zażądał, by Ewa Kopacz oddała prowadzenie obrad wicemarszałkowi. Po tym, jak Andrzej Grabarczyk, w odpowiedzi nazwał tę prośbę "podłością", Ruch Palikota opuścił salę.
– Już po pierwszych słowach widać, do czego ta debata doprowadzi – powiedział Andrzej Rozenek. Zanim minęła ogłoszona przez Ewę Kopacz pięciominutowa przerwa, posiedzenie zostało wznowione, a na mównicę wszedł premier Donald Tusk.
– Przepraszam, mogły zdarzyć się błędy – zaczął. – Debata powinna być poprzedzona słowem "przepraszam" [...] Odpowiedzialność nakazuje mi przeprosić wszystkie rodziny smoleńskie.
– Być może nie byliśmy perfekcyjni, ale wszyscy, dawaliśmy z siebie maksimum energii – mówił premier. – Tylko ci, którzy byli w Smoleńsku i w Moskwie wiedzą, jak ekstremalne przeżycia były doświadczeniem tych, którzy tam byli.
– Znam oficera BOR, który stracił w tej katastrofie swoją żonę i który po identyfikacji swojej żony pozostał, zgłaszając się do pomocy innym. Począwszy od tego oficera, poprzez wszystkich, którzy wtedy pomagali tym rodzinom, do Ewy Kopacz – mówił.
– Niektóre osoby nie znalazły się tam dlatego, że Konstytucja nakładała na nie ten obowiązek – podkreślił. – Chcę powiedzieć, że najbardziej dzisiaj atakowani minister Kopacz, minister Arabski pojawili się tam w jednym celu: wyłącznie żeby pomóc rodzinom.
– Dzisiaj, ale także kilka dni po tamtym zdarzeniu krytykowali ci, którzy nie znaleźli się tego dnia w Moskwie – mówił dalej premier i dodał, że może wymienić listę tych, którzy się tam nie znaleźli, ale nie ma dziś do nich pretensji.
Premier odniósł się też do oskarżeń o pomyłki rządu po katastrofie smoleńskiej.
– Te pomyłki, niedoskonałości w mojej ocenie nie obciążają tych, którzy pracowali w Smoleńsku – podkreślił Donald Tusk. – Biorę na siebie pełną odpowiedzialność za wszystkie działania naszych służb. Także te, które mogły okazać się pomyłkami.
– Te pomyłki służą temu, by podgrzewać polityczne emocje – powiedział premier i zasugerował, że niektórym politykom ta twarda walka może służyć jako tarcza do tego, by nie zadawać prawdziwych pytań.
– Być może nigdy nie słyszeliście na tej sali kto był naprawdę organizatorem tej wizyty, skąd taki pośpiech. Ja tych pytań nie będę powtarzał. Uważam, że największym dobrem byłoby, gdybyśmy wszyscy skupieni potrafili dochodzić do prawdy, ustalać co było przyczyną i nie robić z tego nagonki, szczucia – kontynuował. Na sali panowała absolutna cisza.
– Ja tej pokusie nie uległem – powiedział premier. – Ale zwracam się do tych, którzy stawiają dziś te tezy [...], żebyście sobie te pytania zadali i po cichu sobie na nie odpowiedzieli – mówił i dodał, że być może ten moment byłby prawdziwym końcem wojny polsko-polskiej.
To w rękach prezesa Jarosława Kaczyńskiego jest decyzja, żeby tę wojnę zakończyć – mówi Donald Tusk. – Żeby polska nie utonęła w odmętach politycznej wojny na dziesięciolecia.
– Mógłbym sam godzinami opowiadać te dramatyczne i tragiczne szczegóły, które świadczyłyby przeciwko waszej tezie. Ale uważam, że ta sprawa nie zasługuje na polityczną młóckę – powiedział premier.
Premier zapowiedział, że podczas całej debaty na sali plenarnej będą obecni członkowie rządu, a także on sam. Zaapelował jednak: proszę nie czyńcie z tej debaty, z tej tragedii, pretekstu do politycznej bitwy. Ze względu na szacunek do ofiar.