Reasumpcja głosowania w Sejmie miała się odbyć na prośbę "szefa", o którym wspominał wicepremier Piotr Gliński. Do tej sytuacji odniósł się Ryszard Terlecki, który zapewnił, że chodziło o Elżbietę Witek.
W czasie wieczornych obrad Sejmu posłowie PiS wbrew zamierzeniom Zjednoczonej Prawicy nie odrzucili uchwały Senatu o odrzuceniu jednej z ustaw. Po kilkunastu minutach postanowiono dokonać... reasumpcji głosowania. Jak się okazało, skutecznie.
Po pierwszym głosowaniu wicepremier Piotr Gliński podszedł do prowadzącej obrady marszałek Elżbiety Witek i powiedział, że "jest prośba szefa, żeby zrobić przerwę, bo chyba reasumpcję trzeba będzie zrobić".
Kim jest wspomniany szef? O to dziennikarze zapytali Ryszarda Terleckiego, ale wicemarszałek Sejmu odparł, że nie wie. – Decyzję podejmowana pani marszałek, bo oczywiście jest szefem Sejmu – podkreślał.
Zauważono jednak, że wicepremier Gliński wspominał o "szefie". – To szefowa raczej, ale może się przejęzyczył. (...) Oczywiście to jest decyzja pani marszałek – uciął spekulacje Terlecki.
Dodajmy, że to nie pierwsza taka sytuacja. Ponad rok temu głośno było o powtórzonym głosowaniu ws. wyboru członków nowej Krajowej Rady Sądownictwa. "Trzeba anulować, bo my przegramy" – to po tych słowach posłanki PiS Joanny Borowiak powtórzono głosowanie.