– Dla mnie to było samobójstwo – powiedział w trakcie procesu w sprawie śmierci Diego Maradony Alfredo Cahe, były lekarz piłkarza reprezentacji Argentyny. Jego słowa wywołały zaskoczenie w kraju, ponieważ to pierwszy raz, kiedy ktoś z otoczenia Maradony podał taką możliwość przy wyjaśnianiu przyczyn jego śmierci.
Zdaniem Alfredo Cahe byłego lekarza Diego Maradony, piłkarz nie chciał już dłużej żyć, a jego otoczenie odpowiednio o niego nie zadbało. Medyk dwukrotnie próbował porozmawiać z piłkarzem. Niestety bezskutecznie.
– Ostatni raz widziałem Diego żywego w klinice Olivos. Był praktycznie odurzony i spał, nie mogłem porozmawiać ani z nim, ani z jego psychiatrą czy z psychologiem. Drzwi natychmiast zostały zamknięte – powiedział komisji badającej przyczynę śmierci Maradony.
Za drugim razem, kiedy Cahe przyszedł zobaczyć się z piłkarzem, było już za późno. – Samobójstwo już się wydarzyło – stwierdził lekarz i dodał, że mówi o samobójstwie, bo Maradona był "zmęczony życiem. Powołał się na rozmowę z anonimową kobietą, która powiedziała mu, że Maradona "nie chce żyć, jest zmęczony życiem", a Cahe "zrobił wszystko, co mógł, żeby mu pomóc".
– Całe to środowisko, które było z nim, zniknęło. Miał świtę, ale w jego życiu nie mnie. Tego ranka, gdy się obudził, nie interweniował żaden lekarz – stwierdził Cahe.
Przypomnijmy, że Maradona zmarł 25 listopada. Oficjalna przyczyna jego zgonu to powikłania po ataku serca, którego doznał w swoim domu. Lekarze nie mogli mu pomóc. Kilka dni wcześniej Maradona przeszedł bardzo poważny i niebezpieczny zabieg.