
Wstyd mi, że mieszkam w tym mieście… Przepraszam – jakim mieście?! Wsi! To jest jedna wielka wiocha bez jakichkolwiek zasad, w której nie szanuje się życia drugiego człowieka. CZYTAJ WIĘCEJ
Wyszedł, bo czuł, że skoro jego koledzy są w niebezpieczeństwie, to nie może tego tak po prostu zostawić. Ale nie wiedział jeszcze, o co poszło. Nie zdawał sobie sprawy i pewnie by nie uwierzył, że kością niezgody i powodem bijatyki może być… zwykła biało-czerwona smycz z logiem Cracovii. Nie żartuję. Jakiś debil, nazywający siebie kibicem Wisły, wdał się w sprzeczkę z powodu, ku***, smyczy. Bo to taka fajna szyderka – patrz, pasiak, może mu do***. CZYTAJ WIĘCEJ
W tym czasie, mniej więcej w trakcie tego seansu, Cracovia grała ligowy mecz. Większość zagorzałych jej kibiców była pewnie na stadionie, więc nie mogłaby tak po prostu wyjść i ruszyć pod Multikino. Człowiek od smyczy wykręcił więc inny numer i po kilkunastu minutach w okolicach Aqua Parku pojawiło się trzydziestu karków w czarnych kapturach z siekierami, nożami i maczetami. „Rywale” nie mieli szans. Darek, pewnie podczas ucieczki, dostał nożem w plecy. Nie miał się jak bronić. Zginął. CZYTAJ WIĘCEJ
Kodeks żołnierza
Można argumentować, że nie tylko w Krakowie kibice siłą dowodzą swojej wyższości. Jednak krakowscy fani rządzą się swoimi prawami. – Trzeba jasno zaznaczyć fakt, że niemal w całej Polsce kibice postępują w zgodzie ze swoimi wewnętrznymi paktami. Nie używają ostrych narzędzi. Nie akceptują ich. Natomiast w Krakowie często jest to podstawowe uzbrojenie – mówi Jakub Olkiewicz, dziennikarz sportowy portalu weszlo.com, zajmujący się problematyką kibiców. Dodaje, że większość fanów surowo potępia łamanie zasad przez Krakowiaków. Wyrażają to różnymi hasłami jak na przykład "nożownicy, ch** wam w du**!".
Nie potrafię podać ręki pseudo dyrektorowi, który buduje barykady w internecie i nawołuje do jeszcze większej nienawiści, pisząc, że „w Krakowie bez zmiany, pies zawsze jebany”. Co za klub… Dacie głowę, że jeden z byłych wiceprezesów Cracovii założył sobie na wycieraczkę koszulkę Wisły i podburzał kibiców, żeby pobili ówczesnego trenera Pasów, Ireneusza Adamusa, tylko dlatego, że miał wiślacką przeszłość?! I pobili. A jednym z napastników był… członek zarządu Cracovii. I jeszcze ten Majchrowski… Prezydent, który podczas świętowania Nowego Roku, wykrzykuje, żeby nie zejść na psy. CZYTAJ WIĘCEJ
Jakub Olkiewicz zaznacza, że ten konflikt to nie tylko wojna o barwy. – To osiągnęło poziom "kibicowsko-gangsterski". Sam nie mam dostatecznej wiedzy na ten temat, ale tamtejsza policja twierdzi, że cała walka toczy się o wpływy w mieście, a stronami sporu są tak naprawdę gangi narkotykowe – tłumaczy. W wielu miastach kibice potrafią zapanować nad swoimi szeregami, gdy wymykają się spod kontroli, w Krakowie tego nie ma. – Co nie znaczy, że fanów w ten sposób można wybielać – dodaje. Kibice z Krakowa nie lubią, gdy ktoś ingeruje w ich sposób walki. – Mówią, że to ich miasto, ich konflikt i będą go rozwiązywać po swojemu – wyjaśnia.
Kibice innych klubów rzadko boją się jechać na mecz wyjazdowy swojej drużyny z krakowską drużyną. – Kibice z Krakowa nie są skorzy do napadania z nożami na przedstawicieli innych klubów. Wolą zostawić swoje zabawki w własnej piaskownicy – mówi Jakub Olkiewicz. Zwraca jednak uwagę, że nie jest to reguła, o czym może świadczyć śmierć fana Korony Kielce, "Małpy". Przypomina też, że konflikt na linii Wisła-Cracovia jest stary. – Jeszcze w latach 90. nie obowiązywały żadne pakty. Za broń służyło to, co było pod ręką. Z biegiem lat fani z innych miast bardziej się "ucywilizowali", w Krakowie to poszło w inną stronę – mówi dziennikarz.
Inną sferą, o jaką zdają się zahaczać porachunki kibiców, to urzędy. Andrzej Iwan na swoim blogu wspomniał o stronniczości prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego, który podczas obchodów noworocznych miał przestrzegać zgromadzonych ludzi, by miasto nie "zeszło na psy". Nasz anonimowy rozmówca zwraca też uwagę na inną kwestię. – Wiceprezes Cracovii Radomir Szaraniec ma kibicowską przeszłość. Dochodzi tam do różnych sytuacji. Ci zatwardziali kibole wchodzą bez problemów do jego biura. Żaden ochroniarz ich nie zatrzyma, bo zwyczajnie dostanie w mordę. Otrzymali na lewo wejściówki na trening Włochów podczas Euro. Na swoim profilu na Facebooku napisał kiedyś zdanie obraźliwe dla Wiślaków: "W Krakowie bez zmiany-pies zawsze je***" – wymienia kibic. Dodaje, że wiceprezes bardzo przejmuje się tym, co piszą o nim media.
Radomir Szaraniec stanowczo zaprzecza tym doniesieniom. Mówi, ze wejściówki na trening Włochów były rozprowadzane przez miasto, głównie wśród grup młodzieżowych. On sam postulował, by nie były anonimowe, lecz żeby posiadaczy tych biletów można było zarejestrować w systemie Cracovii. Dodaje, że żadni kibice nie mogą wejść nieproszeni do siedziby klubu, są ochroniarze, elektryczne bramki. Na samych stadionach również łatwo rozpoznać tych, którzy źle się zachowują.
– Problemem jest to, że rodzice katują dziecko, problemem jest szalejący kryzys. Bójki kibiców to zdarzenia marginesowe. Zwykły przechodzień nie idzie do lasu, gdzie na ustawkę umawiają się różne grupy – mówi Szaraniec. – Mężczyzna, który zginął pod Multikinem, nie znalazł się tam przypadkiem. Jak wynika z doniesień medialnych, wiedział dobrze, w jakim celu tam idzie – dodaje wiceprezes Cracovii.
Przekłamania?
Od doniesień o faworyzowanie Cracovii odżegnuje się również Filip Szatanik, dyrektor biura prasowego urzędu miasta. – Wspieramy wszystkie kluby, nie jesteśmy stronniczy. Wypowiedź prezydenta o "schodzeniu na psy" została nadinterpretowana – twierdzi. Dodaje, że miasto stara się zapanować nad problemem, wdrażało projekty mające na celu pojednać kibiców. – Współpracujemy z policją, ale zapobieganie bójkom czy ich opanowanie jest obowiązkiem policji. My nie możemy ścigać kryminalnych wybryków – mówi Filip Szatanik.
Małopolska policja tłumaczy, że ta kwestia nie dotyczy samej istoty kibicowania, lecz problemu agresywnej młodzieży. W oświadczeniu policji czytamy, że często konflikty wybuchają z powodów innych niż kibicowanie - np. zazdrość o dziewczynę. Obok tego należy pamiętać o grupach, które wywodzą się ze stadionów, ale przedmiotem ich zainteresowania są kradzieże samochodów i handel narkotykami. To grupy przestępcze o hierarchicznej strukturze. Chcą, by myśleć o nich jako o kibolach, bo to łagodzi ich wizerunek.
Nie jestem idiotą i nie wierzę w pojednanie między kibicami, ale do jasnej cholery – zabijajcie się na ustawkach, lejcie się tam maczetami i czym popadnie, ale zostawcie stadiony i normalnych ludzi w spokoju. Leczcie swoje chore kompleksy we własnym gronie. CZYTAJ WIĘCEJ