
Mieszkańcy włoskiej Sycylii mieli minionej nocy z wtorku na środę sporo nieoczekiwanych wrażeń. Najpierw zaobserwowano kolejny wybuch wulkanu Etna, który posłał w powietrze odłamki skalne oraz lawę, a później w okolicach Ragusy miało miejsce trzęsienie ziemi o sile 4,4 stopnia w skali Richtera.
REKLAMA
Etna jest aktywnym wulkanem i jej erupcje są dość częstą sprawą. Przypomnijmy, że do jej podobnej aktywności doszło przed tygodniem. Mimo to za każdym razem budzi ona z przerażeniem okolicznych mieszkańców i tworzy piękne, ale także straszne zarazem widowisko.
W sieci zaroiło się od zdjęć wybuchu Etny, do którego doszło w nocy z wtorku na środę. Włoskiem media nie podają jednak informacji na temat jakichkolwiek zniszczeń czy poszkodowanych. Wulkan po prostu nastraszył miejscową ludność.
Poważniej natomiast skończyło się tej nocy trzęsienie ziemi, którego epicentrum znajdowało się kilkadziesiąt kilometrów dalej, niedaleko miasta Ragusa. Miało ono siłę 4,4 stopnia w skali Richtera.
Jak podaje włoski dziennik "La Repubblica", ziemia trzęsła się przez około dziesięć sekund. Odczuli to najwyraźniej mieszkańcy Ragusy, Syrakuz i Katanii. Mieszkańcy wybiegli w popłochu z budynków. Nie chcieli do nich wracać z obawy przed wstrząsami wtórnymi. Lokalne władze sprawdzają stan kilku budynków, które mogły ucierpieć w trzęsieniu. Na szczęście obyło się bez poszkodowanych.
Przypomnijmy, że w grudniu w 2018 roku doszło do podobnego splotu wydarzeń na Sycylii. Wtedy także przebudził się Etna, a na południu wyspy zatrzęsła się ziemia. Wtedy jednak nie obeszło się bez zniszczeń i rannych.
Czytaj także: Etna znów dała o sobie znać. Na zdjęciach widać ogrom zniszczeń po trzęsieniu ziemi na Sycylii
źródło: "La Repubblica"
