– Władza napisała rozporządzenie tak, że obywatel nie wie, kiedy łamie prawo. I to od nastroju policjanta będzie zależało, czy i jak zechce kogoś ukarać – mówi prawniczka Eliza Rutynowska. Ekspertka Forum Obywatelskiego Rozwoju podkreśla, że rząd PiS wprowadził godzinę policyjną nielegalnie, ale siła jest po jego stronie.
Godzina policyjna wprowadzona przez rząd PiS jest nielegalna;
Policja i tak będzie jednak mogła karać nas mandatami w kwocie 500 zł, jeśli nie będziemy jej przestrzegać;
Mamy prawo filmować interwencję policji i żądać od funkcjonariuszy podania imienia, nazwiska, stopnia i miejsca pracy;
Można odmówić przyjęcia mandatu (1); można przyjąć mandat i go zapłacić (2); można przyjąć mandat, a potem odwołać się do sądu (3);
W przypadku wyjątkowo wrogo nastawionego funkcjonariusza, który skieruje sprawę do sanepidu, grozi nam natychmiastowa kara w kwocie nawet 30 tys. zł;
Anna Dryjańska: Proszę mi to wyjaśnić, bo politycy PiS wygłosili już tyle sprzecznych komunikatów, że się pogubiłam: czy w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia od 19:00 do 6:00 obowiązuje godzina policyjna?
Eliza Rutynowska: I tak, i nie. Albo: teoretycznie, według prawa nie, ale w praktyce tak. Można też odwołać się do popkultury: władza zrobiła nam "Dzień Świstaka".
No to mi pani wyjaśniła!
Zacznijmy od teorii. W polskim prawie nie ma czegoś takiego jak godzina policyjna. To nazwa potoczna, odnosząca się do tego, że będziemy mieli kłopoty z policją, jeśli wyjdziemy z domu. W rozporządzeniu jest mowa o zakazie przemieszczania się.
Ale taki zakaz – i to też w ściśle określonych ramach – nie może być ogłoszony bez stanu nadzwyczajnego. A przecież rząd go nie wprowadził mimo tego, że prawnicy wielokrotnie o to apelowali w związku z pandemią. Wtedy na przykład właściciele biznesów, które zamknął rząd, mogliby dostać odszkodowania.
Nie ma go jednak – decyzją polityków funkcjonujemy w zwykłym trybie. Zgodnie z Konstytucją, a konkretnie art. 31 i 57, mamy prawo do przemieszczania się, bo wolność człowieka podlega ochronie prawnej.
Czyli gdy policjant zatrzyma mnie na ulicy o 21:00 i będzie próbował mi wlepić mandat za to, że się przemieszczam, to wystarczy że mu powiem "Konstytucja, do widzenia”?
Tu dochodzimy do praktyki. Choć będzie pani miała rację, to policjant i tak pewnie ukarze panią mandatem. I nie będzie dla niego istotne to, że "godzina policyjna" została wprowadzona bezprawnie, bo tylko rozporządzeniem, a nie ustawą, jak wymaga art. 54 Kodeksu wykroczeń.
Funkcjonariusz egzekwuje prawo ogłoszone, a nie analizuje, czy jest wprowadzone zgodnie z Konstytucją czy nie.
To co mi grozi za przemieszczanie się między 19 a 6?
To niestety – i tak nie powinno być w państwie prawa – zależy od humoru funkcjonariusza. Może się skończyć na pouczeniu. To w miarę bezbolesny dla pani scenariusz.
Policjant może – niesłusznie powołując się na art. 54 Kodeksu wykroczeń – wystawić pani mandat na 500 zł. I teraz ma pani do wyboru kilka opcji. Pierwsza: może pani przyjąć mandat i go zapłacić, potraktować go jako koszty imprezy sylwestrowej. Druga: przyjąć mandat, ale się od niego odwołać przed sądem. I możliwość trzecia: może pani odmówić przyjęcia mandatu i sprawa ma finał w sądzie.
A sąd, jak wykazuje praktyka, zapewne przyzna pani rację i cofnie mandat.
No to chyba nie ma się czego bać?
Niestety to nie koniec. Jeśli trafi pani na mściwego policjanta, to może skierować wniosek o ukaranie pani do sanepidu. A ten, na podstawie niekonstytucyjnych przepisów, może pani wlepić karę w wysokości nawet 30 tys. zł.
I zanim zdąży się pani odwołać, na pani konto wejdzie komornik, bo to kara o natychmiastowej wykonalności. A jeśli nie będzie pani miała 30 tys. zł na koncie, to komornik zajmie brakującą kwotę zabierając pani majątek.
Władza może zrobić coś takiego człowiekowi?
W państwie prawa nie, ale jak już mówiłam, państwowa instytucja jaką jest sanepid wlepia kary powołując się na niekonstytucyjne, a więc nielegalne, przepisy.
Przecież podobnie astronomiczne kary otrzymali artyści za happening krytykujący PiS za wybory kopertowe. Dopiero po interwencji Rzecznika Praw Obywatelskich sanepid się zmitygował.
Czyli rząd PiS wprowadza nielegalną godzinę policyjną, a potem zależna od niego instytucja siłą będzie egzekwować nielegalne, bardzo wysokie kary finansowe?
To ryzyko, z którym trzeba się liczyć. Oczywiście ma pani możliwość odwołania się od decyzji sanepidu w kilku instancjach, aż po skargę kasacyjną włącznie, ale w tym czasie pani pieniądze są w rękach komornika. Procesy mogą się ciągnąć latami.
Dlatego rozumiem ludzi, którzy w obawie przed zemstą państwa będą przestrzegać nielegalnej godziny policyjnej.
Zachęca pani ludzi, by zostali w domu?
Uważam, że każdy powinien być dobrze poinformowany – wtedy może podjąć świadomą decyzję. Jestem zwolenniczką posługiwania się zdrowym rozsądkiem i zaleceniami lekarzy – jeśli nosimy maseczkę i zachowujemy dystans, to nie robimy nikomu krzywdy.
A pani co zamierza robić w Sylwestra?
To był ciężki rok, więc spędzę go w domu. Wybiorę się jednak na spacer do lasu. Niewykluczone, że w trakcie nielegalnej godziny policyjnej.
W rozporządzeniu rządu PiS jest mowa o wyjątkach: na ulicy mogą przebywać ludzie wykonujący obowiązki służbowe lub zawodowe albo osoby zaspokajające "niezbędne potrzeby związane z bieżącymi sprawami życia codziennego".
Czy to znaczy, że jak podczas imprezy skończy mi się alkohol i przejdę się na stację benzynową, to policja i sanepid będą mnie ścigać, czy nie? Albo jak poczuję potrzebę, by o północy wyjść na zewnątrz, by z zachowaniem dystansu, ale w towarzystwie innych ludzi, powitać Nowy Rok, to grozi mi kara, czy nie?
To kolejny skandaliczny aspekt tak zwanej godziny policyjnej – władza napisała rozporządzenie tak, że obywatel nie wie, kiedy łamie prawo. I znowu to od nastroju policjanta będzie zależało, czy i jak będzie chciał panią ukarać. Pod "niezbędne potrzeby" można podciągnąć praktycznie wszystko: uprawianie sportu, zakupy, chęć przewietrzenia się…
I co, teraz będziemy dyskutować z policjantem, czy zawartość naszej torby z zakupami usprawiedliwia wyjście z domu czy nie? Przecież to absurdalne.
Obywatel jest na łasce państwa i jego arbitralnych kryteriów. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że władza wprowadzając teraz godzinę policyjną testuje na ile może sobie pozwolić w przyszłości, gdy na przykład będzie chciała stłumić antyrządowe protesty. Jeśli posłuchamy nielegalnego zakazu, kiedyś pozwoli sobie na więcej. Jeśli nie, teraz spotkają nas surowe konsekwencje finansowe.
Co by pani doradziła osobom, które wyjdą dziś na ulice mimo godziny policyjnej?
By nosiły maseczki i zachowywały dystans, bo nielegalne prawo nie zwalnia nas od zwykłej, ludzkiej odpowiedzialności. I by pamiętały, że mają prawo zażądać podania imienia, nazwiska, stopnia i miejsca pracy policjanta, który zatrzyma ich na ulicy. A także, że mają prawo to wszystko filmować.