Lider Pucharu Świata Halvor Egner Granerud po nieudanym dla siebie konkursie w Innsbrucku lekceważąco wypowiedział się o Kamilu Stochu. Po kilku godzinach Norweg przeprosił i wyjaśnił, o co mu chodziło.
W niedzielnym konkursie w austriackim Innsbrucku, trzecim w ramach Turnieju Czterech Skoczni, Kamil Stoch odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. Trzecie miejsce zajął Dawid Kubacki. Polaków Rozdzielił Anže Lanišek ze Słowenii. Tuż za podium uplasował się Piotr Żyła. Lider Pucharu Świata Halvor Egner Granerud był dopiero piętnasty.
– Kamil jest tak niestabilny, że powinno mi pójść dobrze. Jeżeli będą równe warunki w Bischofshofen, to w każdym skoku mogę go przeskoczyć o dziesięć punktów. Polak nie skacze świetnie, on ma po prostu dobre wyniki – powiedział po konkursie Norweg rodzimym mediom. Podkreślił, że Polacy "znów mieli szczęście do warunków".
Kilka godzin później Granerud ochłonął i i wytłumaczył, co miał na myśli. "Byłem sfrustrowany moim wynikiem i nadal jestem. To skocznia, z którą mam tylko złe wspomnienia, a po konkursie emocje wzrosły. Uważam Kamila za jednego z najlepszych w historii, ale myślę też, że przy moim perfekcyjnym występie w Bischofshofen wszystko się może zdarzyć. Zostały dwa skoki i wierzę, dopóki jest nadzieja" – napisał na Twitterze.
O krok dalej poszedł w rozmowie z portalem Skijumping.com. – Nie powinienem udzielać wywiadów w złości. Nie zamierzałem Kamilowi odbierać zasług czy twierdzić, że jego forma nie jest wysoka. Kamil Stoch to mój sportowy idol. Staram się na nim wzorować – zapewnił norweski skoczek.
Po trzech z czterech konkursów niemiecko-austriackiego turnieju na prowadzeniu jest Stoch. Nad drugim Kubackim ma ok. 15 punktów przewagi. Trzeci Granerud traci do niego ponad 20 punktów. W czołowej dziesiątce są jeszcze dwaj Polacy: Piotr Żyła i Andrzej Stękała.