Polska premiera długo wyczekiwanej ekranizacji powieści "Hobbit" J.R.R. Tolkiena odbędzie się później niż w innych krajach. Reszta świata będzie już miała seans za sobą, kiedy 28 grudnia Polacy wreszcie zobaczą film. Dlaczego musimy czekać dłużej niż mieszkańcy Tajlandii, Armenii, Bułgarii i reszty!? – dziwią się fani kina.
"Co łączy Bułgarię, Armenię, Tajlandię, Rumunię, Ukrainę, Islandię, Węgry i Izrael? Podczas gdy w tych krajach widzowie będą już oglądać najbardziej wyczekiwany film roku, 'Hobbita: Niezwykłą podróż' Petera Jacksona, Polacy wciąż będą niecierpliwie przebierać nóżkami w oczekiwaniu na premierę" – napisał na swoim blogu w naTemat Marcin Zwierzchowski, dziennikarz kulturalny.
Podobnych głosów, oburzenia i zdziwienia, jest więcej. A wszystko dlatego, że Polska znalazła się na szarym końcu listy oczekujących na film Petera Jacksona "Hobbit: Niezwykła podróż". W naszym kraju premierę zaplanowano dopiero na 28 grudnia, podczas gdy światowa odbędzie się już 28 listopada w Nowej Zelandii. Poza tym wcześniej obejrzą film także Belgowie, Duńczycy, Finowie, Francuzi, Norwegowie, Szwedzi, Węgrzy, Paragwajczycy, Ormianie i… tak można by wymieniać jeszcze dłuższą chwilę.
Zapytaliśmy polskiego dystrybutora filmu, firmę Forum Fim Poland, dlaczego "Hobbita" zobaczymy w Polsce dopiero pod koniec grudnia? Odpowiedzi się nie doczekaliśmy, ale jak mówią eksperci, chodzi o pieniądze. Premiera filmu przed świętami Bożego Narodzenia po prostu się nie opłaca.
Jacek Rakowiecki, redaktor naczelny miesięcznika "Film" (będzie nim do końca września), nie jest zdziwiony tą decyzją. – W okresie przedświątecznym Polacy mają obłęd zakupów i przygotowań. Na Zachodzie przy okazji świąt nie ma takiego szału, raczej wszystko kupuje się gotowe. W przypadku hitu nie ma co ryzykować i spalić go przed świętami – mówi w rozmowie z naTemat.
Rakowiecki zwraca uwagę, że dopiero po okresie świątecznym Polacy ruszają do kin. – Biorą urlopy i mają więcej czasu. Ja sam jestem fanem Tolkiena i chciałbym zobaczyć "Hobbita", ale rozumiem, że trzeba poczekać – dodaje.
Podobna sytuacja jak z "Hobbitem" miała miejsce przy okazji debiutu "Avatara", jednego z najbardziej oczekiwanych przebojów kinowych 2009 roku. Polska premiera filmu została przełożona z 18 na 25 grudnia (tydzień po premierze światowej), co także wzbudziło sporo kontrowersji. "Jak można odwlekać premierą najbardziej oczekiwanego filmu?", "Polska 100 lat za Kenią" – pisali wtedy internauci.
– Rozczarowanym fanom kina mogę powiedzieć, że nie mają wyjścia. Winny jest nie dystrybutor, ale polska tradycja – podkreśla Jacek Rakowiecki. I dodaje: – Od zawsze było tak, że dystrybutorzy nie chcieli premiery przed świętami.
Też mnie to irytuje, bo wcześniej w grudniu na spokojnie bym mógł iść na seans, a tak pewnie się skończy na tym, że będę chciał iść jak najszybciej się będzie dało, czyli na pokazy przedpremierowe, które, jak strzelam, będą już w same święta. CZYTAJ WIĘCEJ
Jacek Rakowiecki
redaktor naczelny miesięcznika "Film"
Rozczarowanym fanom kina mogę powiedzieć, że nie mają wyjścia. Winny jest nie dystrybutor, ale polska tradycja. Od zawsze było tak, że dystrybutorzy nie chcieli premiery przed świętami.