Religię.tv oglądało jedynie 3,6 tys. widzów. Szymona Hołownia uważa, że za złą sytuację kanału Religia.tv można winić jedynie Kościół, bo przez pięć lat tylko jeden biskup "publicznie bąknął coś o jej pożytecznej roli". Były redaktor naczelny miesięcznika "W drodze", dominikanin o. Paweł Kozacki przyznaje, że ta stacja mogłaby się cieszyć większym poparciem.
Wirtualnemedia podają, że średnia oglądalność Religia.tv wynosiła 3,6 tys. widzów. W katolickim kraju to chyba niewiele.
o. Paweł Kozacki: Jestem zaskoczony, że tak mało. Nigdy nie miałem złudzeń, że takie kanały nie będą elitarne, będą miały niszową grupę odbiorców, ale nie sądziłem, że oglądalność jest tak niska.
Dlaczego katolicy nie wspierają katolickiej telewizji?
Patrząc na większość tytułów katolickich te liczby też nie są oszałamiające. Tak samo jest z książkami katolickimi. Wszystko, co w jakiś sposób pogłębia wiarę spotyka się z takim odzewem. Wiara katolicka jest wiarą odziedziczoną, zastaną, a nie wybieraną. A jak czegoś nie wybieramy, rzadko staramy się to pogłębić.
Szymon Hołownia w oświadczeniu opublikowanym na stronie Religia.tv napisał, że Kościół ich nie wspierał, a nawet rzucał kłody pod nogi, bo biskupi zabraniali przychodzić księżom do ich programów, bo "niszczą Kościół atakując ojca Rydzyka".
Nie chcę komentować słów Szymona, ale faktem jest, że spotkałem się z wypowiedziami, że Religia.tv jest stacją dywersyjną. Ta stacja mogłaby się cieszyć większym poparciem. Z drugiej strony pracowałem w mediach i nie jestem przekonany, czy takie słowa wsparcia mają jakiś wpływ na odbiorców, jak się nie ma wyrobionego środowiska.
Brak poparcia biskupów i szeregowanie kanału jako wrogiego ojcu Rydzykowi nie zaszkodził? W końcu to podkreślało, że Kościół jest podzielony na ten związany ze środowiskiem telewizji Trwam i resztę.
Ten podział istnieje i nie jest to żadne odkrycie. Jak się patrzy na fora katolickie jasno widać, że nie ma monolitu. Kościół w Polsce nie jest jedną armią wykonującą polecenia jednego dowodzącego. Podział jest nie tylko wśród świeckich, ale i duchownych.
W ciągu tych pięciu lat wielu ludziom wydawało się oczywiste, że skoro widzą w telewizji religijne treści, musi być to przedsięwzięcie jakoś wspierane przez kościelną instytucję. Dziś to jedyny adres, pod który można kierować pretensje. CZYTAJ WIĘCEJ