"Nie chciałem komentować wiadomych szczepień, bo trzeba by się urodzić wczoraj, aby się dziwić, iż jaśniepaństwo w kolejce czekać nie będą, bo nie muszą” – tak zaczyna swój post Szczepan Twardoch.
Autor "Króla" uważa jednak, że istnieje coś gorszego niż zaszczepienie się poza kolejnością. Dalej w poście na profilu Twardocha na Facebooku możemy przeczytać, że o ile chęć otrzymania szczepionki jest spowodowana strachem przed chorobą oraz ewentualną śmiercią i jest zrozumiała, to już obrona takiego zachowania staje się haniebna.
"Dopiero obrona, w moich oczach przynajmniej, staje się haniebna, bo opiera się na w ich opinii niewymagającym uzasadnienia przekonaniu, iż są ludzie, których istnienie jest ważniejsze i cenniejsze niż innych i są to oczywiście ludzie z ich klasy, podzielający ich habitus i pochodzenie społeczne" – pisze Twardoch.
Afera szczepionkowa wybuchła po ujawnieniu informacji, że 18 osób ze świata kultury i sztuki zaszczepiło się poza kolejnością przed Nowym Rokiem. Wśród celebrytów znalazły się Krystyna Janda, Andrzej i Maria Seweryn, Wiktor Zborowski, Krzysztof Mantera i inni.
Aktorzy musieli zmierzyć się z falą krytyki. Krystyna Janda w programie TVN24 "Fakty po Faktach" powiedziała, że przed zaszczepieniem się miała dopytać czy owa szczepionka nie jest nikomu zabierana.
Od poniedziałku w WUM trwa kontrola Narodowego Funduszu Zdrowia, natomiast wiceminister sprawiedliwości Michał Woś zapowiedział, że zgłosi sprawę szczepień poza kolejnością do prokuratury. Również w poniedziałek "Gazeta Wyborcza” opublikowała list otwarty w obronie dobrego imienia artystów. Z kolei aktor Olgierd Łukaszewicz w wywiadzie z Onetem zwierzył, że nie miał czasu, żeby zastanowić się brać czy nie brać szczepionki.