
Donald Trump nadal nie może pogodzić się z przegraną w wyborach prezydenckich. Swoim gniewem zaraża też zwolenników, którzy również nie chcą tak łatwo oddać władzy w ręce Demokratów. Pod budynkiem Kapitolu zrobiło się gorąco.
REKLAMA
– Nigdy się nie poddamy. Nie uznamy tej porażki – mówił Donald Trump w czasie swojego przemówienia. 6 stycznia Kongres ma ostatecznie zatwierdzić wygraną Joe Bidena, czego poprzedni prezydent do ostatniej chwili nie jest w stanie zaakceptować. Podobnie jak jego fanatycy, którzy protestują pod siedzibą Kongresu USA.
Czytaj też: "Nigdy się nie poddamy. Nie uznamy tej porażki". Tłumy czekały to przemówienie Trumpa w Waszyngtonie
"Budynek Kapitolu został odgrodzony po tym jak podburzony przez Trumpa tłum zaczął go szturmować. Trump uciekł do Białego Domu po wezwaniu do marszu na kongres" – poinformował na Twitterze dziennikarz Seth Abramson.
Kongresmenka Elaine Luria została ewakuowana ze swojego biura z powodu bomby rurowej, którą znaleziono u jednego z protestujących. Twierdzi, że oddano też serię strzałów. "Nie poznaję dziś naszego kraju, a członkowie Kongresu, którzy popierają tę anarchię, nie zasługują na reprezentowanie swoich rodaków" – napisała na Twitterze.
Media donoszą, że doszło do starć z policją. Kapitol jest otoczony barierkami, ale część protestujących wciąż okupuje m.in. schody budynku. Niektórym udało się dostać do środka.
"Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Straszna sytuacja nakręcana przez szalone zachowanie i retorykę prezydenta Trumpa. Wstyd" – napisał dziennikarz Piers Morgan.
CNN podaje, że z Kapitolu został ewakuowany też wiceprezydent Mike Pence.
