
Pracownicy "Och-teatru" po umieszczeniu telefonu do instytucji w "Super Expressie” zaczęli dostawać telefony z pogróżkami. Winą za zaistniałą sytuację obarczają tabloid, jednak jego redaktor naczelny bagatelizuje sprawę.
Naczelny "Super Expressu" umywa ręce
Zaistniałą sytuację skomentował redaktor naczelny "SE", Grzegorz Zasępa. W rozmowie z Wirtualnymi mediami powiedział, że Janda i jej współpracownicy są sami sobie winni.– Jeżeli pracownicy doświadczają nieprzychylnych komentarzy, to jest to wina nie "Super Expressu", tylko efekt działania ich szefowej. Nie tylko samego faktu szczepień bez kolejki, a pokrętnych, niewiarygodnych tłumaczeń, które miały miejsce po ujawnieniu tej informacji. Oczywiście nie jesteśmy zwolennikami hejtu i współczujemy, jeśli ktoś pada jego ofiarą – skomentował w rozmowie z portalem.
Zdaniem Zasępy, artykuł zamieszczony w tabloidzie miał charakter ironicznego komentarza do całej sprawy. Wskazuje również, że numery telefonu do teatrów bez problemu można odnaleźć w kilka chwil w Internecie, więc są to dane, do których ma dostęp każdy bez pomocy "Super Expressu".
