
Redaktor Lis od rana bulwersował się Wojtkiem Hadajem, który jest tzw. spikerem Legii – w teorii informuje o przebiegu meczu, a faktycznie zagrzewa kibiców do dopingu. Tomasz Lis denerwował się właściwie nie na niego samego, lecz na jego głos i sposób artykulacji – pokrzykiwania spikera zniwelowały całą przyjemność z meczu. Skłoniło mnie to do rozmyślań nad rolą głosu w codzienności – czy ma wpływ na jakość naszego życia? Jeśli tak, to czyj?
REKLAMA
Pytam o to logopedkę Bożenę Targosz, pracującą nad wymową prezenterów TVP. – Oczywiście, że głos ma wpływ na życie, zarówno nasz, jak i cudzy – odpowiada. Głos to podstawowe narzędzie komunikacji, a w niektórych przypadkach – takich jak lektora Ksawerego Jasieńskiego, wieloletniego współpracownika Polskiego Radia i lektora filmowego, to wręcz narzędzie pracy. – Starsi słuchacze do dziś z rozrzewnieniem wspominają pana Ksawerego, co świadczy o tym, jak wartościowe estetyczne doznania może nieść z sobą głos, nie wspominając już o walorach edukacyjnych – zauważa pani Bożena.
No dobrze, zacznijmy soniczne śledztwo. Wychodzę z domu i już wiem, że kojący głos Ksawerego Jasieńskiego ma też wpływ na moje życie – bo przecież to jakby kresowe “l” słyszę codziennie w nazwach stacji metra.
Chociaż mógłby równie dobrze mówić “Lwy wychodzą na żer” – przed Krystyną Czubówną to Jasieński czytał większość filmów przyrodniczych. Zwrócił na to nawet uwagę w rozmowie z dziennikarzem “Gazety Stołecznej”, zauważając, że to ironia, że ludzie kojarzą go głównie z metrem, choć głosem pracuje – w radiu i w filmach – od blisko 60 lat! Nagranie nazw stacji w warszawskim metrze było efektem udziału w programie “Tok szok”, w którym Jasieński skrytykował dotychczasową lektorkę i zaoferował, że sam je chętnie nagra. Jak trudne to w gruncie rzeczy zadanie, przekonała się Joanna Krupa, poproszona przez portal Plejada o przeczytanie nazw drugiej linii...
Docieram do pracy, gdzie mogłabym włączyć radio (gdyby nie chodziły już w nim cztery telewizory), koniecznie Polskie Radio, i zagłębić się w głosach, które często pozostają bez twarzy. Czy ktoś wie, jak wygląda Halina Wachowicz znana jako Helen, która towarzyszy od lat “Liście Przebojów Trójki”, i obdarzona jest delikatnym, dziewczęcym głosikiem? W serwisie Grono.net pojawił się swego czasu wątek, z którego wynikało, że w materiale wideo z 1500. nagrania listy Helen przemyka gdzieś w tle. Obejrzałam po łebkach całość, a sumiennie połowę, ale przyznam, że nie znalazłam – może wy dostrzeżecie?
Nie każdy już to pamięta, ale sam Marek Niedźwiecki, prowadzący listę od 1982 r. do dziś, z przerwą na epizod złotoprzebojowy, z początku nie szafował swoim wizerunkiem. Razem z Piotrem Kaczkowskim, prowadzącym od 1968 r. audycję “Minimax” i unikającym fotoreporterów do dziś, przez długi czas byli raczej głosami z radia niż celebrytami.
Skoro można swoim głosem wpływać na ludzi pozytywnie, wywoływać sentymenty, można ich też drażnić, jak wspomniany Wojtek Hadaj. – Nazwisk nie wymienię, ale każdy zna liczne przykłady na to, jak głos może działać na niekorzyść człowieka – mówi dyplomatycznie Bożena Targosz. – Wielu ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy, ale bywają głosy, których po prostu nie jesteśmy w stanie znieść, niezależnie od tego, co mówią, nawet jeśli należą do mądrych osób – zaznacza telewizyjna logopedka i przywołuje badania Krzysztofa Izdebskiego z Uniwersytetu Stanforda, który bada powiązania między artykulacją a odbiorem komunikatu. Targosz podkreśla jednak, że w zależności od indywidualnych upodobań na tę samą osobę reagujemy różnie. – Widać to w reakcjach na szkolone głosy lektorskie. Jedni słuchacze są zachwyceni, a inni nie widzą – a raczej nie słyszą – w danym prezenterze nic atrakcyjnego – relacjonuje pani Bożena. Typuje, że głosy nerwowe czy piskliwe będą częściej odbierane jako trudne do zniesienia. Częściej, ale też nie zawsze – bo wszyscy znamy denerwujące wydawałoby się głosy dubbingowców, których uwielbialiśmy słuchać. Miriam Aleksandrowicz, aktorka obdarzona dość drażniącym głosem, obsadzana bywa w rolach silnych czarnych charakterów (charakterek) z dużą regularnością. Jarosław Ostaszkiewicz, głos, którym w polskiej edycji “Big Brothera” przemawiał Wielki Brat, też nie jawił się jako szczególnie przyjemy, choć cieszył się popularnością – dociekaniom, kto za nim stoi, nie było swego czasu końca.
Głos, który edukuje, denerwuje, wskazuje drogę... A głos, który zarabia?
Takim legitymował się pewien dziennikarz telewizyjny, dorabiający sobie czytaniem komunikatów na śp. Stadionie X-lecia o promocjach, nowościach i rabatach. W krakowskich tramwajach nazwy stacji czytają artyści – Anna Dymna, Krzysztof Globisz i Grzegorz Turnau, zaś sopran polskiej artystki – śpiewaczki Ewy Małas-Godlewskiej – posłużył do stworzenia głosu Farinelliego w głośnym, nomen omen, filmie z 1994 r. Zmiksowano go w tym celu z kontrtenorem Dereka Lee Ragina. Wsłuchujcie się w głosy, bo potrafią powiedzieć wiele!
