Roboczo stawiamy sobie granicę, że jeżeli będziemy mieli liczbę zakażeń powyżej 10 tys., to na pewno szkoły nie zostaną przywrócone – poinformował minister zdrowia Adam Niedzielski. Polityk ostrzegł, iż nawet wyhamowanie przyrostu zakażeń nie musi oznaczać szybkiego powrotu uczniów do placówek.
W piątkowy wieczór szef resortu zdrowia na antenie TVN24 był gościem Krzysztofa Skórzyńskiego w programie "Sprawdzam". Adam Niedzielski mocno ostudził tam optymizm w sprawie powrotu do normalności. Kubeł zimnej wody minister wylał szczególnie na głowy polskich rodziców.
– W przyszłym tygodniu rozpoczniemy proces testowania nauczycieli, którzy zajmują się nauczaniem w klasach I-III, ale to nie przesądza absolutnie, że decyzja będzie podjęta. Musimy jeszcze mieć co najmniej kilka dni, żeby obserwować, jaki będzie epidemiczny skutek świąt i sylwestra – mówił Niedzielski.
Niedzielski: Pandemia cały czas nas zaskakuje
Minister zdrowia stwierdził, iż powrót uczniów do szkół nie będzie przesądzony nawet, jeśli co dnia zacznie przybywać mniej niż 10 tys. nowych zakażonych koronawirusem. – A co poniżej? To jeszcze zobaczymy. Ta decyzja nie odnosi się tylko i wyłącznie do jednego parametru dziennej liczby zakażeń – ostrzegł.
Adam Niedzielski ocenił, że "pandemia cały czas nas zaskakuje". – Dzisiaj spodziewałem się, że w stosunku do dnia poprzedniego będziemy mieli przyrost zakażeń, bo wczoraj było to 12 tys. Dzisiaj mamy 8,7 tys. i to po dniu, który był wolny – zauważył szef MZ.