Ryszard Terlecki zareagował na zamieszanie wokół Jadwigi Emilewicz, której synowie jeździli na nartach pod Poroninem – mimo obowiązujących restrykcji. Wicemarszałek Sejmu pokusił się jedynie o krótki komentarz.
Ryszard Terlecki odniósł się do sprawy przed kamerą w Sejmie. Reporter TVN24 zapytał go, czy będą konsekwencje wobec wicepremier Jadwigi Emilewicz. Przypomnijmy: okazało się, że jej synowie nie mieli licencji wtedy, kiedy jeździli na nartach.
– No właśnie. Tak słyszałem. Jeśli to prawda, to bardzo przykre zdarzenie – powiedział krótko Terlecki. Dopytywany o przyszłość Emilewicz, odniósł się dosadnie. – Zawieszenie jakieś – stwierdził.
Wyjaśnijmy, że we wrześniu 2020 r. roku Emilewicz odeszła z Porozumienia. Pozostała w klubie parlamentarnym PiS jako posłanka bezpartyjna.
Synowie Emilewicz na stoku narciarskim
Zgodnie z rozporządzeniem rządu, od 28 grudnia do 17 stycznia stoki, trasy i wyciągi narciarskie są zamknięte i mogą po nich jeździć jedynie posiadacze licencji sportowej wydanej przez Polski Związek Narciarski.
Okazało się, że nie wszystkich jednak to rozporządzenie obowiązuje. Na stoku w miejscowości pod Poroninem zauważono szusujących synów Emilewicz: Iwo, Ignacego i Benka. Jak ujawniła w środę stacja TVN24, brali oni udział w zgrupowaniu narciarskim w Suchem pod Poroninem w powiecie tatrzańskim, choć żaden z nich nie miał licencji PZN.
Emilewicz przekonywała wcześniej, że wszystko jest w porządku, bo synowie licencje mają. W czwartek stacja otrzymała odpowiedź od PZN, które ujawniło, że wnioski o wydanie licencji dla synów Emilewicz trafiły do Związku 7 stycznia, czyli dzień po zakończeniu zgrupowania.