Ewa Szarzyńska stała się ofiarą afery związanej z Markiem Suskim. Zdjęcia roznegliżowanej kobiety z jej twarzą pojawiły się na profilu na Twitterze posła. Widziały je dziesiątki tysięcy internautów. Radna PiS z Mogilna potwierdziła Onetowi, że nigdy nie robiła sobie takich zdjęć. Jednak i tak poszła w tej sprawie na policję.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Na twitterowym profilu Marka Suskiego wyciekły w poniedziałek zdjęcia roznegliżowanej kobiety przypominającej Ewa Szarzyńską. Oprócz tego pojawiła się seria dziwnych wpisów. Wynikało z nich, że poseł od jakiegoś czasu jest nękany przez Ewę Szarzyńską i czuje się ofiarą "molestowania seksualnego". Posty zniknęły już z sieci, a rzeczniczka PiS ogłosiła, że doszło do włamania na konto Suskiego.
W mediach ukazały się też sprzeczne wyjaśnienia Ewy Szarzyńskiej. – To nie są moje zdjęcia, nie mam takich w telefonie, nigdy podobnych nie robiłam – przekazała radna TVP Info. Z kolei "Gazecie Wyborczej" wyjaśniła, że zdjęcia, które znalazły się na Twitterze Suskiego to jednak jej prywatne fotografie, ale sprzed kilku lat.
W rozmowie z Onetem Szarzyńska trzymała się wersji przekazanej TVP Info. O całej aferze dowiedziała się od koleżanki. Przyznała, że prawdopodobnie ktoś włamał się na jej konto na Instagramie, bo nie miała do niego dostępu, a również i tam pojawiły się jej erotyczne zdjęcia. – Nie rozumiem tylko, skąd się wzięły te zdjęcia, skoro ja nie byłam w posiadaniu tych zdjęć. Nie miałam ich ani w telefonie, ani na żadnym nośniku – powiedziała radna.
– Zgłosiłam sprawę na komendzie w Mogilnie i dołożę wszelkich starań, żeby winny został odnaleziony i ukarany – podkreśliła i dodała, że nigdy osobiście nie poznała Marka Suskiego. Na koniec skwitowała, że "to wszystko nie było przypadkowe". Możliwe, że odnosiła się do zhakowanego przed kilkoma dniami konta sekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju, Pracy i Technologii Iwony Michałek.