Kiedyś omijane szerokim łukiem, dziś popularne hotele. Jedni boją się tu postawić stopę, inni szukają tu przygód. Nawiedzone hotelu i zamki to nie lada atrakcja dla poszukiwaczy przygód.
Domy, które były świadkami zbrodni, dziś cieszą się popularnością wśród turystów. Niektóre nawiedzonych miejsc zamieniły się w muzea zbrodni, gdzie żądni wrażeń goście mogą spędzić też noc. Nocleg z duchami? Proszę bardzo! Niektóre z posiadłości zostały nawet wystawione na sprzedaż.
Morderstwo bez sprawcy
Dom Bordenów to miejsce zbrodni z 1892 roku. Ulokowany w Fall River, w Massachusetts, budynek był świadkiem okrutnego morderstwa, które do dziś nie zostało wyjaśnione. Lizzy Borden mieszkała w posiadłości razem ze swoim ojcem i macochą. W całej wiosce było powszechnie wiadomo, że stosunki pomiędzy pasierbicą a jej przybraną matką były bardzo napięte.
Nad ranem, 4 sierpnia 1892 roku, w rezydencji zostały odkryte ciała macochy i ojca. Andrew i Abby Borden zginęli od ciosów toporkiem. Na ich ciele były liczne obrażenia. Lizzy Borden, która przebywała w domu w tym samym czasie, została oskarżona o morderstwo, do którego się nie przyznała.
Makabryczna zbrodnia wstrząsnęła opinią publiczną. Dodatkowo pikanterii dodawał fakt, że Lizzy Borden spaliła suknię, którą miała na sobie w momencie, gdy odkryła ciało ojca, a jeden z mieszkańców Fall River twierdził, że widział ją w noc poprzedzającą zabójstwo, jak dziewczyna próbowała kupić kwas pruski – śmiertelną truciznę – w lokalnej aptece.
Z powodu braku wystarczających dowodów Lizzy Borden została jednak uniewinniona, co tylko wywołało większą sensację.
Zainteresowanie sprawą utrzymywało się przez lata, do tego stopnia, że w 1996 roku posiadłość zdecydowali się kupić Martha McGin i Ron Evans.
Inwestorzy przekształcili budynek w muzeum zbrodni oraz hotel bed&breakfast. Wszystkie pokoje hotelowe zostały urządzone zgodnie ze stylistyką ubiegłego wieku, kiedy to zbrodnia miała miejsce. Epokowe meble zostały ustawione w pokojach, gdzie przed laty doszło do zbrodni.
Kontrowersyjny pomysł spodobał się turystom, którzy tłumnie zaczęli przybywać do rezydencji Bordenów. Obecny właściciel postanowił przejść na emeryturę i sprzedać dom. Dla fanów strasznych historii nieruchomość jest do kupienia za 2 miliony dolarów, a w pakiecie załączona jest rezydencja Lizzy, w której kobieta spędziła resztę życia po uniewinnieniu.
Dom jak z horroru?
Dom w Amytiville, w stanie Nowy Jork, był świadkiem potwornej zbrodni, o której niektórzy mogli słyszeć. Zbrodnia została opisana w książce "Horror Amityville”, a następnie zekranizowana w filmie o tym samym tytule.
13 listopada 1974 roku Ronald DeFeo wkroczył do miejscowego pubu i oznajmił wszystkim: "Musicie mi pomóc! Zdaje się, że moja matka i ojciec zostali zastrzeleni".
Niewątpliwie miał rację. Oprócz dwójki dorosłych w domu została odnaleziona czwórka rodzeństwa mężczyzny, która również zginęła od strzału. DeFeo został zabrany na posterunek, gdzie na początku składał zeznania, jakoby zbrodni miał się dopuścić płatny morderca, Louis Fallini. Fallini miał jednak alibi na tę noc, a sam DeFeo po dłuższych zeznaniach przyznał się do zbrodni, twierdząc, że "kiedy już zaczął zabijać, to nie mógł się zatrzymać”. Twierdził też, że słyszał głosy, które nakazały mu zabić.
Po zbrodni dom został został sprzedany młodemu małżeństwu. Para wytrzymała tam jednak zaledwie kilka dni. Od lat 70. posiadłość miała wielu właścicieli, którzy nie skarżyli się na obecność istot pozaziemskich. W 2020 roku została ponownie wystawiona na sprzedaż za cenę ponad 850.000 dolarów.
Certyfikat dla odważnych
Szwedzka wioska Borgvattnet to podobno najbardziej nawiedzone miejsce w Skandynawii. Na jednego mieszkańca ma tu przypadać aż kilka duchów. Najgłośniej jednak jest o małej plebanii, gdzie straszy. Historie wokół niej krążą już od prawie 100 lat.
Plebania została wybudowana w 1876 roku. Pierwsze wzmianki o duchach pochodzą od wikarego, który w 1927 roku zanotował w księdze parafialnej obecność mocy nadprzyrodzonych. Jeden z wiernych donosił, że podczas rozwieszania prania został popchnięty przez tajemniczą i niewidzialną siłę.
W 1941 roku odwiedzająca parafię kobieta miała zobaczyć siedzące na sofie duchy trzech kobiet, które niewiele sobie zrobiły z obecności śmiertelniczki. Nawet po zapaleniu światła niewzruszone zjawy nadal piły herbatkę i gawędziły między sobą. Jakiś czas później o obecności duchów donosił również kapelan, który miał zauważyć przesuwające się krzesło.
Obecnie na plebanii znajduje się kawiarnia oraz kilka pokoi dla gości. Śmiałkowie, którzy zdecydują się zostać, otrzymują następnego dnia certyfikat przetrwania nocy w tym doborowym, nawiedzonym towarzystwie.
Historie nadmorskie: opuszczony dworek w Jastarni
Ten mały dworek znajdujący się w centrum Jastarni kryje w sobie straszną tajemnicą. Od lat stoi opuszczony i chociaż to piękna posiadłość, nikt nie kwapi się, aby ją odbudować.Niegdyś znajdowała się tutaj również cukiernia "Maleńka", a potem gabinet stomatologiczny.
Dworek zamieszkiwała trzyosobowa rybacka rodzina. Kiedy rybak wrócił z morza, zastał w swoim domu żonę z kochankiem. W furii zamordował ją, kochanka oraz swoje własne dziecko, a następnie sam odebrał sobie życie. Willa stoi pusta, a w środku wygląda, jakby ktoś po prostu wyszedł i zostawił wszystko za sobą. Niestety piękny budynek od lat niszczeje.
Najbardziej nawiedzony zamek w Polsce
Powstały w XIII wieku i położony na Dolnym Śląsku Zamek Czocha owiany jest legendą. Pełno tu podziemnych korytarzy, przewodnicy opowiadają o łożu małżeńskim z zapadnią, a ruszający się kafelek miał być zejściem do lochów.
Największą grozę budzi jednak Studnia Niewiernych Żon, w której żywot zakończyły podobno aż trzy kobiety. Najbardziej znana historia to ta o Ulrice von Nostitz, która zaszła w ciążę pod nieobecność małżonka, co przypłaciła życiem kończąc na dnie studni. Jej dziecko zostało ponoć zamurowane w kominku, a na jego płacz skarżą się goście po dziś dzień. Po zamku krążą ponoć również zjawy zamordowanych kobiet, na co uskarża się zmęczony obecnością duchów personel.
Mimo tego Zamek Czocha oferuje przybyłym gościom noclegi, zapewniając, że wypoczynek w rezydencji będzie bardzo relaksujący. Najwyraźniej mieszkające tu zjawy są nieszkodliwe.
W pokoju nr 23 straszy
Wybudowany w 1898 roku trakcie trwania Złotej Gorączki i usytuowany na Alasce The Golden North Hotel przyciągał wielu poszukiwaczy złota. W pokoju nr 23 zatrzymał się jeden z nich, Klondike Ike. Mężczyzna udał się w daleką podróż w celu wzbogacenia się, a jego narzeczona Mary miała czekać na jego powrót.
Od tego momentu historia przybiera wiele różnych wersji. Jedni twierdzą, że kobieta zamknęła się w pokoju chowając się przed zbójnikami. Inni mówią, że zmarła na nagłe zapalenie płuc. Podobno personel hotelowy miał ją znaleźć ubraną w suknię ślubną martwą w pokoju.
Od tego czasu "Straszna Mary” błąka się po hotelu naprzykrzając się gościom, którzy zdecydują dzielić się z nią pokój nr 23. Kolejna wieść głosi, że w pokoju nr 14 zapala się czasem światło, pomimo że nikogo tam nie ma.
Niestety hotel pozostaje zamknięty od 2002 roku. Jeśli ktoś chce zatem spotkać Mary, musi poczekać na kolejnego śmiałka, który zdecyduje się wskrzesić podupadły interes.