Wiceszef Ministerstwa Sprawiedliwości Marcin Warchoł poinformował, że do konsulatu w Londynie wysłano już paszport dyplomatyczny dla Polaka w śpiączce, który przebywa w brytyjskim szpitalu. Rodzina z Polski sprzeciwiła się odłączeniu mężczyzny od aparatury, jednak innego zdania są najbliżsi przebywający w Wielkiej Brytanii.
Sprawa dotyczy Polaka, który od blisko trzech miesięcy przebywa w śpiączce w szpitalu w Plymouth. Mężczyzna od kilkunastu lat mieszka w Anglii. Brytyjski szpital wystąpił do sądu o zgodę na odłączenie aparatury podtrzymującej życie, na co zgodziły się mieszkający w Anglii żona i dzieci mężczyzny.
Przeciwne są temu jednak mieszkające w Polsce matka i siostra, a także mieszkające w Anglii druga siostra mężczyzny i jego siostrzenica. Kilka dni temu Krzysztof Szczerski, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP zapowiadał interwencję w tej sprawie.
W piątek potwierdziły się informacje, że rząd wysłał do konsulatu w Londynie paszport dyplomatyczny dla Polaka w śpiączce i planuje przetransportowanie pacjenta do kraju. Pierwsze informacje na ten temat przekazał neurochirurg prof. Wojciech Maksymowicz w programie WP "Newsroom".
– Rozmawiałem z ambasadorem RP w Londynie i potwierdził, że wydano paszport dyplomatyczny. To dopiero początek do dalszych starań, teraz przygotowywane jest wystąpienie do rządu brytyjskiego, aby to uprawomocnić – mówił neurochirurg.
Rozpoczęcie całej procedury zadeklarował już wiceszef MS Marcin Warchoł. – Wszczęta jest w tej chwili procedura objęcia pacjenta immunitetem dyplomatycznym. Rozważamy działania przed sądami polskimi, które miałyby na celu uznania swojej jurysdykcji, po to, żeby formalnie móc przystąpić do kolejnego już etapu - transportu –poinformował media wiceszef MS.
Warchoł przekazał też zapewnienia o tym, że przeprowadzenie transportu, którym Polak miałby wrócić do kraju możliwe jest nawet w ciągu kilku godzin.
Brytyjski sąd nie zgodził się wcześniej na przetransportowanie pacjenta do Polski, argumentując, że wiązałoby się to z dużym ryzykiem śmierci w trakcie transportu.
Część rodziny, która walczy o podtrzymywanie życia, uważa, że stan mężczyzny poprawił się od czasu pierwszego orzeczenia sądu. Wskazano, że po odłączeniu go od aparatury oddycha on samodzielnie i nie było potrzeby jej ponownego przyłączenia.