Administracja gubernatora departamentu Nowy Jork Andrew Cuomo miała zaniżać liczbę zgonów z powodu COVID-19 w domach seniora nawet o 50 proc. – poinformowała prokurator generalna stanu Letitia James.
W czwartek rano czasu miejscowego Letitia James ogłosiła, że chwalona wcześniej za działania związane z epidemią koronawirusa administracja Andrew Cuomo mogła znacznie zaniżać śmiertelność na COVID-19 wśród rezydentów domów opieki. Kilka godzin później prokurator generalna dodała do statystyk ponad 3,8 tys. ofiar, które zmarły w szpitalach i nie były liczone przez władze jako zgony związane z domami seniora.
Te dane oznaczają, że śmiertelność wśród pensjonariuszy była wyższa o ponad 40 proc. więcej niż wcześniej oficjalnie informowano. A James zaznacza, że różnice mogą być jeszcze większe i sięgać nawet 50 proc.
Nowe informacje nie wpływają na ogólną liczbę zgonów wśród chorych na COVID-19 w stanie Nowy Jork. Zmarłych z domów seniora wpisywano bowiem do ogólnych statystyk. Liczba ta wynosi ok. 43 tys., co jest najwyższym wynikiem jeśli chodzi o amerykańskie stany. Dane mają jednak dowodzić, że domy seniora były kompletnie nieprzygotowane na walkę z epidemią i nie umiały sobie z nią poradzić.
W raporcie James pojawiają się niepotwierdzone doniesienia, wedle których pensjonariusze z potwierdzonym zakażeniem mieli nie być izolowani od reszty seniorów, podobnie jak chorzy na COVID-19 pracownicy tych miejsc. Afera może zakończyć się nawet dymisją administracji Cuomo, której już teraz domaga się część społeczeństwa.
W stanie Nowy Jork wykryto łącznie już prawie półtora miliona przypadków koronawirusa. To daje mu pod tym względem czwarte miejsce wśród amerykańskich stanów. W całym kraju od początku pandemii odnotowano już ponad 26 mln zakażeń. Zmarło ponad 443 tys. osób, u których wykryto infekcję.