Aktywistka Babcia Kasia, czyli Katarzyna Augustyniak, była jedną z osób zatrzymanych podczas czwartkowego protestu przed siedzibą Trybunału Konstytucyjnego. Kobieta twierdzi, że na komisariatach w Pruszkowie i Piastowie została brutalnie potraktowana przez policję. Funkcjonariuszki miały siłą zedrzeć z niej ubranie.
Babcia Kasia została zatrzymana podczas demonstracji, gdy podeszła do policjantów, którzy zatrzymywali młodą dziewczynę. Jeden z funkcjonariuszy twierdził, że Katarzyna Augustynek uderzyła go wtedy w plecy. Ona zapewnia, że nic takiego nie miało miejsca. Do radiowozu została przeniesiona przez kilku policjantów.
Policja najpierw przewiozła aktywistkę na komisariat w Pruszkowie. W rozmowie z TVN24 Babcia Kasia opowiedziała, że dwie policjantki zabrały ją tam do męskiej toalety i na oczach policjantów zdarły z niej ubranie.
– Ponieważ się broniłam, miałam wyginane ręce i palce. Potem zaczęto mi zdejmować wszystko to, co mam pod spódnicą. Zdarto ze mnie majtki, do połowy mniej więcej. A tak to zdjęto mi rajstopy i takie szorciki z napisem "widzisz to, wstydź się", które zawsze noszę na protesty – wyjaśniła Augustynek, podkreślając, że funkcjonariuszki były wobec niej brutalne.
Później kobieta została przewieziona na komendę w Piastowie. Tam policjanci mieli zwracać się do niej słowami "stul mordę" i "zamknij mordę". Rano zabrali jej śniadanie zanim zdążyła je zjeść. Mieli też ignorować jej prośby o pozwolenie na łyknięcie lekarstw na cukrzycę.
Na Twitterze pojawiło się oficjalnie oświadczenie Babci Kasi ws. tych wydarzeń. W większości jest to potwierdzenie tego, co aktywistka mówiła na antenie, czytamy tam również, że na czas przesłuchania kobieta została skuta.
Inna zatrzymana w czwartek osoba to jedna z liderek Strajku Kobiet Klementyna Suchanow. Ona również opowiedziała, jak traktowano ją na komisariacie. Odniosła się też do zarzutów, które zostały jej postawione.