Artur Szpilka pochwalił się w mediach społecznościowych, że on także, jak wielu Polaków, lubi morsować. Sęk w tym, że sposób, w jaki bokser to robi, można delikatnie nazwać ekstremalnym, a na pewno nieodpowiedzialnym. "Miałem kolegę, który też tak skoczył. Już go nie ma" – komentują wyczyn pięściarza przerażeni internauci.
Na Instagramie Artura Szpilki pojawiło się nagranie, na którym widać, jak wskakuje z pomostu do przerębla do wody. W miedzyczasie słychać głosy osób towarzyszących pięściarzowi. "Zwariował" – mówi mężczyzna. "On jest nienormalny?" – dodaje po chwili kobieta. "Ej, ja już się wystraszyłam" – kontynuuje, gdy pięściarz wypływa.
Być może głos kobiety należy do partnerki Artura Szpilki - Kamili Wybrańczyk. Potwierdzać to mógłby jej komentarz do filmiku Szpilki, w którym napisała: "Masakra. I po co to..." czym zdecydowanie pokazała, że nie pochwala jego brawury.
Ale nie ona jedna, bo pod filmem Szpilki pojawiło się mnóstwo opinii, że pięściarz oszalał i taki sposób skakania pod lód mógł się dla niego skończyć tragicznie. Słów krytyki nie żałował także na Twitterze dziennikarz sportowy Krzysztof Stanowski.
"Szanowni widzowie, jeśli koniecznie chcecie morsować, nie róbcie tego jak Artur Szpilka. I nie pozwalajcie swoim znajomym tak robić. Chyba że lubicie chodzić na pogrzeby" – stwierdził.
Efekt krytyki pięściarza jest taki, że nagranie zniknęło z Instagrama. Ale trzeba przyznać, że to nie pierwszy raz, kiedy Szpilka robi coś nieodpowiedzialnego. Pamiętacie nagranie, jak ucieka przed krokodylem? Albo zimową wyprawę Szpilki na Śnieżkę podczas ogłoszonego trzeciego stopnia zagrożenia lawinowego, na którą zabrał psa? Wtedy pomóc mu musiał GOPR.