Zespół Skowyt otrzymał dziś dożywotni zakaz wstępu do Hard Rock Cafe w Warszawie. Za to, że gdy przed rokiem ochroniarze klubu użyli siły wobec pokojowo nastawionych fanów Skowytu, jego lider natychmiast przegonił ich ze sceny i stanął w obronie publiczności. – Miejsce, które reklamuje się jako kolebka i świątynia rocka, nie powinno cenzurować muzyków, tylko dlatego, że stanęli w obronie swoich fanów – mówi lider zespołu, Łukasz "Ługi" Mach.
"Skowyt dostał oficjalnie cenzorskiego bana w Hard Rock Cafe. Nie zagramy jutro z RUTĄ, bo na zeszłym koncercie na scenie pojawiło się kilka osób z publiki. I mimo, że tamten koncert zebrał świetny odzew, jakiś cenzor wymyślił sobie, ze nie ma już dla nas miejsca w tym klubiku. I ok, jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Sprawa idzie do mediów" - napisał popołudniu na Facebooku Ługi, lider zespołu Skowyt.
Rockman zapowiedział też, że dyktatowi klubowych szefów nie da się zastraszyć i sprawę opisze mediom. Jak napisał, tak też zrobił i w rozmowie z naTemat wyjaśnia o co dokładnie poszło między szefostwem warszawskiego Hard Rock Cafe i zespołem Skowyt.
– Rok temu graliśmy w Hard Rock Cafe koncert, byliśmy supportem przed zespołem Proletaryat. I wszystko było w porządku do momentu, gdy jak zwykle na naszych koncertach kilka osób wskoczyło pod koniec występu na scenę. My jesteśmy bardzo blisko z ludźmi, z naszymi fanami. Staramy się łamać tę barierę między sceną a publicznością. A w Hard Rock Cafe władze klubu nie są do tego przyzwyczajone i w tamtym momencie wysłały ochroniarzy, którzy zaczęli tych tańczących ludzi ściągać siłą ze sceny, szarpać za włosy, bić – opowiada muzyk.
Łukasz "Ługi" Mach dodaje, że nie mógł pozwolić na to wszystko i natychmiast stanął w obronie swoich fanów. Pogratulowała mu cała zgromadzona publiczność. – Przerwaliśmy koncert i tych ochroniarzy po prostu ze sceny pogoniłem. Bo to niepoważne, by kilka spokojnych osób, głównie dzieciaków, ściągać za włosy ze sceny. Nie mogłem na to pozwolić, bo sam ich tam zaprosiłem – tłumaczy lider Skowytu.
Po koncercie zespół dowiedział się, że relacje z władzami klubu wyglądają dość nieprzyjemnie, ale żadnych konsekwencji na przyszłość nie będzie, ponieważ najwięcej zarzutów miała agencja, która tamtą imprezę organizowała, a nie klub. Dlatego Skowyt chętnie zgodził się na wspólny koncert z zespołem R.U.T.A. – Pojawiliśmy się więc na wydarzeniu promującym tę imprezę na Facebooku i poszła informacja, że w Hard Rock Cafe gramy. Do dzisiaj, gdy przyszła informacja, że ktoś w klubie przypomniał sobie o wydarzeniach sprzed roku – mówi Ługi.
Muzyk dodaje, że dzisiaj, dzień przede koncertem, na który bilety kupiło mnóstwo fanów Skowytu, jego zespół dowiedział się, że ma kategoryczny zakaz wstępu do Hard Rock Cafe i nigdy nie zagra tam ani pół nuty.
Skowyt to jeszcze jakoś byłby w stanie przeboleć. Zespół najbardziej oburza jednak fakt, że klub zwlekał z decyzją tak długo. Skowyt został wykorzystany do promocji imprezy, na której w rzeczywistości nie wystąpi. Co gorsza, teraz w Hard Rock Cafe nawet nikt ze Skowytem nie chce rozmawiać. – Moim zdaniem, takie miejsce, które reklamuje się jako kolebka i świątynia rocka, nie powinno cenzurować muzyków, tylko dlatego, że stanęli w obronie swoich fanów – podsumowuje.