
Reklama.
Niedawno minął rok odkąd Meghan Markle i książę Harry ogłosili, że rezygnują z pełnienia oficjalnych funkcji jako członkowie brytyjskiej rodziny królewskiej. Para opuściła z synem Wielką Brytanię, żeby zamieszkać w Kanadzie, a następnie przenieść się do Kalifornii, rodzinnego stanu Markle.
Chociaż decyzja miała być podyktowana chęcią zapewnienia małemu Archiemu względnie normalnego życia, nic nie wskazuje na to, że media przestaną interesować się losami Sussexów. O Meghan i Harry'm wiadomo nawet jaką agencję ochroniarską wynajęli i co wysłali z okazji Bożego Narodzenia sąsiadom.
Czytaj także: Meghan Markle wystąpiła pierwszy raz od czasu ogłoszenia poronienia. Podjęła zupełnie inną kwestię
W weekend do prasy trafiła informacja, że w akcie urodzenia jedynego syna pary nie widnieją imiona księżnej (Meghan Rachel) ani też jej nazwisko, które miały zostać podmienione na określenie "Jej Królewska Wysokość". Z kolei w miejscu zawodu wpisano "księżniczka Wielkiej Brytanii".
Żeby ukrócić spekulacje na ten temat, rzecznik prasowy Markle przesłał oficjalne oświadczenie portalowi Bazaar.com.
Czytamy w nim, że wykreślenia imienia i nazwiska Meghan z aktu urodzenia zażądał Pałac Buckingham, jednak rzecznik nie podał powodów takiej decyzji.
W oświadczeniu padają też ostre słowa. Rzecznik zaznacza, że brytyjskie tabloidy urządzają sobie obecnie "karnawał tak zwanych ekspertów", którzy dwoją się i troją w domysłach na temat zmiany imienia w akcie urodzenia.
Na koniec rzecznik podkreśla powtórnie, że decyzja nie należała do Meghan Markle i dodaje, że na świecie dzieje się obecnie wystarczająco dużo ważniejszych spraw, żeby nie zajmować się tworzeniem kolejnego clickbaitu.
Nie dalej jak tydzień temu prasa rozpisywała się z kolei o tym, że książę Harry ma żałować przeprowadzki z żoną do Stanów i uważa ją za błąd. Jakie są fakty? To wiedzą prawdopodobnie tylko sami zainteresowani.
Czytaj także: Książę Harry rozstanie się z żoną? "Meghan to był błąd"
źródło: Bazaar.com