
W sobotę w hotelu Malinowy Zdrój w Solcu-Zdroju miało dojść do pożaru. Media podawały, że z budynku ewakuowano ponad sto osób, w tym Krystynę Pawłowicz. Dyrektor hotelu postanowił wypowiedzieć się na temat samego zajścia. Jak sam twierdzi, nie doszło tam do pożaru.
REKLAMA
Według doniesień medialnych ze świętokrzyskiego hotelu ewakuowano ponad 100 osób. 6 lutego informowała o tym również TVP3 Kielce, donosząc w tytule "Pożar w hotelu Malinowy Zdrój. Ewakuowano 100 osób". O zdarzeniu zrobiło się głośno, gdy okazało się, że w hotelu przebywała Krystyna Pawłowicz.
Sędzia Trybunału Konstytucyjnego przyznała, że przebywała w hotelu w celach leczniczych, dała jednak do zrozumienia, że pożaru nie było. W rozmowie z naTemat st. kpt. Piotr Dziedzic, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Busku Zdroju, zdradził, że "pożar był jak najbardziej, choć więcej było dymu niż ognia".
Ostatecznie głos postanowił zabrać dyrektor hotelu, który wyjaśnił, że doszło do zwarcia instalacji elektrycznej w skrzynce rozdzielczej.
– Ta skrzynka się nam troszkę spaliła i zadymiła się część rehabilitacyjna w hotelu, czyli oddzielny boczny budynek w części hotelowej. Musieliśmy wezwać straż pożarną, dlatego, że to zadymienie było dość duże. Nie było pożaru jako takiego, ale przyjechała straż pożarna i pomogła nam oddymić te pomieszczenia – dodał Paweł Patrzałek.
Czytaj także: Był pożar w hotelu, czy nie? Pawłowicz mówi o kłamstwie, więc zadzwoniliśmy do strażaków
źródło: Wp.pl
