
Za oknem brudnoszare roztopy, które nijak mają się do śnieżnych zim, które pamiętam sprzed lat. Do tego gryzący smog oraz zalewane betonem i asfaltem skwery. W mojej dłoni: "Życie na naszej planecie. Moja historia, wasza przyszłość", czyli książka, za którą stoi Sir David Frederick Attenborough; 95-latek będący najsłynniejszym biologiem na tej planecie, podróżnikiem, pisarzem oraz (już od roku 1954) wielką legendą telewizji. Jakie przemyślenia towarzyszą osobie, która zgłębia tę ekologiczną literaturę faktu?
"W chwili, kiedy to piszę, mam dziewięćdziesiąt cztery lata. Przeżyłem naprawdę niezwykłe życie. Dopiero teraz to do mnie dociera. Miałem szczęście. Podróżowałem w dzikie miejsca i kręciłem filmy o stworzeniach, które je zamieszkują. Dzięki temu dobrze poznałem naszą planetę. Na własne oczy przekonałem się, jaka jest cudowna i różnorodna. Byłem świadkiem wspaniałych spektakli i poruszających dramatów. Kiedy byłem mały, jak wiele innych dzieci marzyłem o dalekich podróżach, chciałem oglądać nieskażoną przyrodę i odkrywać nowe gatunki. Trudno mi teraz uwierzyć, że przez znaczną część życia mogłem realizować te marzenia".
"Boję się o ludzi, którzy doświadczą tego, co będzie się działo przez kolejne dziewięćdziesiąt lat, jeśli nie zmienimy swojego postępowania. Z najnowszych badań wynika, że przyroda jest na skraju zagłady. Proces już trwa i będzie przyspieszał, a skutki będą coraz poważniejsze, prowadząc do kolejnych zmian. Wszystko, co nauczyliśmy się brać za pewnik — usługi, które Ziemia świadczyła nam za darmo — wkrótce stanie się czymś nieoczywistym lub całkiem zniknie. Nadchodząca katastrofa może okazać się o wiele bardziej brzemienna w skutki niż wybuch w Czarnobylu i wszystko, co nas do tej pory spotkało".
"My, ludzie, nie należymy ani do roślinożerców, ani do mięsożerców. Jesteśmy wszystkożerni, a nasza budowa umożliwia nam trawienie pokarmu zwierzęcego i roślinnego. Jednak w miarę bogacenia się mamy tendencję do zmieniania diety (...). W mojej młodości jedzenie było dość drogie. Nasze posiłki były więc mniej obfite i na pewno jedliśmy mniej mięsa. Traktowaliśmy je jako smakołyk na specjalne okazje. Dopiero niedawno weszło do powszechnego spożycia, ponieważ społeczeństwo się wzbogaciło. Produkcja mięsa stała się przemysłem, a ceny spadły. Nie wszyscy spożywają go tyle samo, zresztą podobnie jest z konsumpcją innych produktów. Przeciętny Amerykanin zjada ponad sto dwadzieścia kilogramów mięsa rocznie. Europejczycy spożywają od sześćdziesięciu do osiemdziesięciu kilo. Na Kenijczyków przypada tylko szesnaście kilogramów na rok, przeciętny zaś obywatel Indii — kraju, w którym wegetarianizm jest popularny ze względu na przekonania religijne — je mniej niż cztery kilogramy".
"Homo sapiens, czyli człowiek myślący, musi zacząć uczyć się na błędach i stać się godnym własnej nazwy gatunkowej. To zadanie przypadło nam — wszystkim, którzy żyjemy obecnie. Nie wolno nam tracić nadziei. Mamy wszystko, co trzeba — rozum i pomysły miliardów niezwykłych ludzi, a także niezmierzoną energię naturalnego świata. I jeszcze coś, czego nie ma prawdopodobnie żaden inny gatunek — wizję przyszłości i wiedzę na temat drogi, która nas do niej doprowadzi. Jeszcze nie jest za późno. Możemy wszystko naprawić, ograniczyć wpływ na przyrodę, zmienić kierunek naszego rozwoju i przywrócić harmonijną relację z przyrodą. Musimy tylko chcieć. Mamy tylko kilkadziesiąt lat, by zbudować sobie bezpieczny dom i przywrócić cudowny, różnorodny i zdrowy świat, który odziedziczyliśmy po przodkach. Stawką jest nasza przyszłość na Ziemi — w jedynym znanym nam miejscu, w którym istnieje życie".
Materiał powstał we współpracy z Wydawnictwem Poznańskim.
