W najbliższy weekend Puchar Świata powraca do Zakopanego. To zła wiadomość dla Halvora Egnera Graneruda, który w styczniu w stolicy polskich Tatr prezentował się po prostu słabo. – Będę bardzo zaskoczony, jeśli uda mi się tam dotrzymać walki – nie ukrywa Norweg.
W styczniowym konkursie indywidualnym w Zakopanem Halvor Egner Granerud zajął 23. miejsce. Był to jego najgorszy występ w tym sezonie. I nie chodziło o jeden słabszy skok, który zrzucił go do trzeciej dziesiątki. W treningach, kwalifikacjach i drużynówce lider Pucharu Świata też prezentował się zaskakująco słabo.
Teraz Norweg jest w chyba jeszcze lepszej formie niż kilka tygodni temu. Sam ma jednak obawy związane z powrotem do Zakopanego. Zapytany, czy możliwe jest przebicie przez niego osiągnięcia Petera Prevca, który wygrał 15 zawodów w jednym sezonie (Granerud na razie ma na koncie 10 zwycięstw, a konkursów zostało jeszcze 10), jako największą przeszkodę wskazał właśnie najbliższy weekend.
– Dwa z tych dziesięciu konkursów odbędą się w Zakopanem, gdzie wcześniej nie poszło mi tak dobrze. Będę bardzo zaskoczony, jeśli uda mi się tam dotrzymać walki. Wtedy pozostaje już tylko osiem konkursów na sześć zwycięstw. To trochę dużo – powiedział Granerud norweskiemu portalowi vg.no.
Dodał, że jego pierwszym celem na ten sezon jest w tej chwili osiągnięcie dwucyfrowej liczby zwycięstw. Ten cel ma już odhaczony, a ta wypowiedź pochodzi z soboty. Skoczek zaznaczył jednak, że nadal woli koncentrować się na pojedynczych wygranych.
W poprzedni weekend Granerud odniósł dwa kolejne zwycięstwa. Jego łupem padły oba konkursy w niemieckim Klingenthal. Dzięki tym zwycięstwom Norweg powiększył swoją przewagę na drugim w generalce Markusem Eisenbichlerem do ponad 400 punktów. Zajmujący trzecie miejsce Kamil Stoch traci do lidera już ponad 500 oczek.