Scenarzysta serialu "Osiecka" ma uwagi co do dopisanych i wykreślanych kwestii w scenariuszu.
Scenarzysta serialu "Osiecka" ma uwagi co do dopisanych i wykreślanych kwestii w scenariuszu. Fot. Instagram/@serial_osieckatvp
Reklama.
Choć właśnie zakończyła się emisja "Osieckiej" na TVP, to emocje związane z odbiorem nowej produkcji jeszcze nie opadły. Wiele osób wyliczało twórcom programu wpadki dotyczące obsady, dbałości o szczegóły w scenariuszu i scenografii.
Współscenarzysta produkcji Maciej Karpiński w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" wyznał, że był świadomy kontrowersyjności tego przedsięwzięcia. – Byłem świadom, że to jest projekt wysokiego ryzyka. (...) dzisiejsza TVP budzi powszechne i słuszne potępienie za swe działania w sferze polityczno-propagandowej – powiedział.
Karpiński wyraził także swoje oburzenie w temacie zmian, jakie zaszły w scenariuszu. Jak się okazało, wiele w jego tekście pozmieniano w czasie realizacji. Scenarzysta uważa, że przez to jego nazwisko jest szargane.
– Rzeczywiście, jestem wkurzony. Bo winę za większość słabości "Osieckiej" przypisano scenarzystom. Ludzie piszący o serialu ulegają złudzeniu, że to, co widzą na ekranie, jest dokładnym odwzorowaniem scenariusza, czym zresztą zdradzają właśnie ignorancję. W rezultacie to moje nazwisko jest szargane, podczas gdy reżyser sporo ze scenariusza powykreślał albo, co gorsza, wiele podopisywał. Zgrzytam zębami, oglądając niektóre odcinki – przyznaje.
Czytaj także:
Jednak Maciej Karpiński spotkał się też z przychylnymi opiniami na temat scenariusza. Odnosiły się one do kwestii wyrażanych przez kobiety w tematyce feministycznej czy nawet aborcyjnej.
– Pojawiły się też opinie bardziej wyważone, a nawet entuzjastyczne. Zwrócono w nich na przykład uwagę, że są w serialu akcenty feministyczne, że z dialogów wyłania się poparcie prawa do aborcji – zaznaczył scenarzysta.
źródło: wyborcza.pl
logo