Salah i Mane dali Liverpoolowi triumf. Awans do ćwierćfinału LM jest o krok
Krzysztof Gaweł
16 lutego 2021, 23:02·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 16 lutego 2021, 23:02
Po trafieniach Mohameda Salaha i Sadio Mane Liverpool FC ograł na wyjeździe RB Lipsk 2:0 (0:0) w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Przed rewanżem na Anfield chyba tylko kataklizm może odebrać awans ekipie Juergena Kloppa.
Reklama.
Pogrążony w kryzysie Liverpool FC musiał pojechać aż do Budapesztu, by stawić czoła zeszłorocznej rewelacji Ligi Mistrzów w walce o ćwierćfinał rozgrywek. Szpital w ekipie z Anfield nie ułatwiał zadania drużynie Juergena Kloppa, ale cel nie zmienił się w porównaniu z początkiem rozgrywek. Awans chcieli też osiągnąć Niemcy, szykowało się tedy wspaniałe widowisko.
Pierwsza połowa nieco ostudziła zapał fanów, zwłaszcza tych niemieckich. The Reds rzucili się od początku do ataku, rozgrywali piłkę i szukali cennej bramki strzelonej na wyjeździe. Gospodarze - choć tak naprawdę grający również w delegacji piłkarze Juliana Nagelsmanna - już w 5. minucie mogli prowadzić, ale Dani Olmo trafił w słupek.
Później piłkarze Lipska mocno się cofnęli i chcieli grać z kontry, ale rywale nie stwarzali im zbyt wielu okazji. Dobrze na środku obrony radził sobie Jordan Henderson, który został cofnięty przez trenera wobec kolejnych kontuzji defensorów. Im dalej było jednak od bramki Alissona, tym mniej skutecznie grali piłkarze mistrzów Anglii.
Pod bramką Petera Gulacsiego już nie było tak kolorowo, choć ciężko pracowało trio Salah-Mane-Firmino. Dopiero w końcówce pierwszej odsłony odważniej starali się atakować gracze Byków, brakowało jednak w ich akcjach zaskoczenia i The Reds rozbijali kolejne ataki bez większych problemów. Do przerwy na Ferenc Puskas Arena było 0:0.
Wszystko zmieniło się w drugiej odsłonie, a sprawę awansu Liverpool załatwił raptem w pięć minut. A wszystko przez koszmarne błędy Byków w defensywie. W 53. minucie Marcel Sabitzer dograł prostopadłą piłkę pod własną bramkę do... Mohameda Salaha, który takich prezentów nie zwykł marnować. Mistrzowie Anglii łatwo wyszli na prowadzenie.
Pięć minut później było już po meczu, a gdyby na trybunach siedzieli kibice Lipska, pewnie zaczęliby wychodzić zniesmaczeni. Tym razem Curtis Jones fatalnie wybijał piłkę sprzed własnej bramki, dopadł do niej Sadio Mane i z zimną krwią pokonał Gulacsiego. Dwie bramki zapasu przed rewanżem u siebie to wynik kapitalny, Juergen Klopp mógł się cieszyć.
A ekipa Lipska ruszyła do odrabiania strat. Najbliżej szczęścia byli w drugiej połowie Angelino i Hwang Hee-chan, jednak obaj nie zdołali pokonać zasieków obronnych ustawionych przez Kloppa i bramki strzeżonej przez Alissona. W ten sposób w Budapeszcie mistrz Anglii ograł niemiecką ekipę i jedną nogą wszedł do ćwierćfinału LM.