
Każdy, kto interesuje się historią II wojny światowej, słyszał o wyczynach polskiego ruchu oporu – akcjach partyzanckich, operacjach wywiadowczych, współpracy z sojusznikami. Jednak sprzeciw wobec hitlerowskiego okupanta, poza czynem zbrojnym, miał też bardzo ludzki wymiar, bo codziennej walki o godność. Jej ikoną stały się działania konspiracyjnych ruchów oporu, założonych w niemieckich obozach koncentracyjnych. Jedną z niezwykłych kart tej historii odsłania książka "Harcerki z Ravensbrück".
Ta historia choć odległa, a w dobie upadku autorytetów i wartości wydawać by się mogło marginalna, nadal fascynuje i budzi zainteresowanie. Opowieść o "Murach" jest nietypowa. Pokazuje bowiem, jak w czasach cierpienia, śmierci, odczłowieczenia jednak istniało to, co dobre, piękne, ludzkie i wartościowe. I nie tworzyli tego spiżowi bohaterowie, ale zwykłe kobiety, nauczycielki harcerki.
Paradoksem jest też samo istnienie konspiracyjnej drużyny harcerskiej w obozie koncentracyjnym, w cieniu krematorium i nieustannych selekcji do komór gazowych. Zbiórki, przyrzeczenia, biegi harcerskie, za to wszystko groziła śmierć. Czy to była brawura? Historia "Murów" pokazuje, że nie, że ważne są symbole i formy działania, że są jak koło ratunkowe, które daje wewnętrzną siłę, by przetrwać nawet w najtrudniejszych warunkach. To ta siła, ludzka więź, są dla mnie najbardziej fascynujące w tej historii.
Po kilku godzinach szeptania ustalają cele nowej obozowej drużyny: czuwanie nad własną postawą, by była zgodna z duchem harcerstwa, zachowanie równowagi wewnętrznej, godności i pogody ducha, podtrzymywanie na duchu innych współwięźniarek, wzajemna pomoc, opieka nad starszymi i chorymi, próba odrywania myśli więźniarek od koszmaru codzienności obozowej. Każda wie, że te cele musi realizować sama na własną rękę, szukać harcerek, tworzyć zastępy.
Eksperymentalne operacje to jedna z największych i najbardziej nieprawdopodobnych zbrodni dokonanych przez nazistów. To, jak bardzo starali się je ukrywać i tuszować, świadczy, że prawo i normy etyczne łamali z pełną premedytacją. Medyczne eksperymenty były prowadzone w szpitalu obozowym w Ravensbrück od sierpnia 1942 roku. Ich ofiarami były przede wszystkim młode Polki z lubelskiego sondertransportu.
Artykuł powstał we współpracy z Wydawnictwem Bellona
