Koszmarny wieczór Szczęsnego i Juventusu Turyn. Sensacyjna wygrana Smoków
Krzysztof Gaweł
17 lutego 2021, 22:57·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 17 lutego 2021, 22:57
Sensacyjne FC Porto dwa razy zaskoczyło Juventus Turyn w meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów i dwa razy zmuszało do kapitulacji Wojciecha Szczęsnego. Stara Dama odpowiedziała trafieniem Federico Chiesy, przegrała 1:2 (0:1), ale wciąż ma szansę na awans do ćwierćfinału rozgrywek. Polski bramkarz przy obu golach Smoków był bez szans.
Reklama.
Media w Portugalii starcie z Juventusem Turyn awizowały jako powrót do ojczyzny Cristiano Ronaldo. Geniusz futbolu nie przybył jednak uradować rodaków, a zdobywać kolejne gole i zapewnić Starej Damie Puchar Mistrzów. Choć zespół Andrei Pirlo nie zachwyca w tym sezonie, to Porto jest jeszcze słabsze i od kilku tygodni nie potrafi wygrać meczu. A w środę na drodze do szczęścia stał Wojciech Szczęsny i plejada gwiazd Juve.
Goście weszli w mecz katastrofalnie i stracili gola już w 2. minucie. Defensorzy Juve rozgrywali piłkę ze Szczęsnym, ten podał przed siebie, a po chwili do Polaka wycofał piłkę Rodrigo Betancur. Zrobił to tak nieudolnie, że nim golkiper opanował piłkę, dopadł do niej Irańczyk Mahdi Taremi i było 1:0 dla Smoków. Andrea Pirlo tylko pokręcił głową
I przyglądał się swojej drużynie z niepokojem, bo Stara Dama grała bardzo wolno i bardzo schematycznie. Brakowało pomysłu na grę, brakowało szybkości i werwy na murawie. A Porto głęboko cofnięte czekało na okazje do kontry, która mogłaby zapewnić drugie trafienie i przybliżyć Smoki do sensacyjnego awansu.
Na domiar złego dla Włochów w 35. minucie kontuzji doznał weteran Giorgio Chiellini i na murawie zameldował się 22-letni Merih Demiral. Do końca pierwszej odsłony zostało niewiele czasu, Porto nie forsowało gry, a Stara Dama nie potrafiła skutecznie zaatakować. Nawet CR7 dostosował się poziomem do kolegów i musiał zaakceptować remis 0:0 do przerwy.
Stara Dama bez energii i bez pomysłu
W drugiej połowie Juventus miał odrabiać straty, ale nim jego piłkarze dotknęli piłki, przegrywali już 0:2. Porto rzuciło się na rywala od pierwszego gwizdka i jak w pierwszej połowie, trafiło błyskawicznie do siatki. Wilson Manafa pognał prawą flanką, podał do Moussy Maregi, a ten precyzyjnym strzałem przy słupku pokonał Szczęsnego.
Miny piłkarzy z Turynu mówiły wiele. Szok, niedowierzanie, rezygnacja. I zadziwiająco szybko pogodzili się z wynikiem mistrzowie Italii, nie potrafili rzucić się do ataku i zmusić rywali do błędów. Andrea Pirlo wpuścił więc Alvaro Moratę, który rozruszał zespół w ataku, ale nie miał stuprocentowej okazji do zdobycia bezcennej dla Juve bramki.
Czujnie musiał między słupkami grać Szczęsny, gospodarze raz po raz szukali szczęścia w kontrach i dbali o to, by nasz golkiper nie marzł w środowy wieczór między słupkami swojej bramki. W samej końcówce spotkania Juve wreszcie dopięło swego. Po szybkiej akcji Federico Chiesa wpakował piłkę do bramki Smoków (83 min.) i nagle jego koledzy odzyskali wigor i wolę walki.
Ruszyli do ataku mistrzowie Italii, chcąc jeszcze raz trafić do siatki Smoków i wyrównać wynik meczu. Na Estadio do Dragao nie brakowało emocji do samego końca, ale brakowało goli. Zbyt późno Juve ruszyło do ofensywy i po raz pierwszy w historii przegrało ze Smokami w pucharach.