
Dostawcy internetu zbierają i przekazują dane o "podejrzanych" internautach do instytucji zarządzających prawami autorskimi, takich jak ZAiKS. Bez udziału sądu czy prokuratury. Brzmi przerażająco? Nad takim porozumieniem pracowała Grupa Internet działająca przy Ministerstwie Kultury. Prace nad nim wstrzymano przez przypadek.
Dokument tworzyła Grupa Internet. Jest to część Zespołu ds. przeciwdziałania naruszeniom prawa autorskiego i praw pokrewnych przy Prezesie Rady Ministrów. Ministerstwo twierdzi, że przystąpienie do prac było dobrowolne. Wśród ekspertów znajdujących się w grupie znalazły się m.in.: policja, straż graniczna, tzw. organizacje zbiorowego zarządzania (np. Stowarzyszenie Autorów ZAiKS) czy rozmaite izby reprezentujące branżę internetową. Resort kultury również miał swoich ludzi w grupie, głównie pracowników departamentu prawa autorskiego i praw pokrewnych.
- Zależało nam na zwalczaniu piractwa, działaniu według obowiązujących przepisów, ale i stworzeniu nowych.
1. Wolność człowieka podlega ochronie prawnej.
2. Każdy jest obowiązany szanować wolności i prawa innych. Nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje.
3. Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.
