
Crazy plant lady, roślinkowa mama, rośliniara... Określeń jest sporo, ale wszystko sprowadza się do jednego: miłości do roślin doniczkowych. Ta nie polega na posiadaniu kilku przypadkowych okazów, które czasem się podleje, ale na hodowaniu w swoim domu roślinnej dżungli. Rośliniary i rośliniarze (bo i mężczyźni kochają te cuda natury) gromadzą w swoich mieszkaniach kilkadziesiąt roślin, którym poświęcają większość wolnego czasu. To styl życia, który nie każdy rozumie.
Miejska dżungla
– Mam bzika na punkcie roślin, odkąd na osiemnaste urodziny dostałam od rodziców monsterę deliciosę – zaczyna swoją opowieść Asia.Ucieczka w rośliny na kwarantannie
Moda na rośliny wśród młodych ludzi trwa w najlepsze, chociaż niektórzy burzą się na samo słowa "moda". – Moda może być na spodnie dzwony albo kolor żółty, natura zawsze jest w modzie – twierdzi na przykład Natalia. I trudno się z nią nie zgodzić.Pokolenie millenialsów – do którego sama należę – garnęło się do tego bezmiaru szarości, szkła i stali, by mieszkać w fatalnych warunkach i konkurować o prace w branżach okaleczonych przez kryzys. (...) Wybudowaliśmy wysoki mur pomiędzy nami a innymi istotami żywymi, z którymi dzielimy przestrzeń. Przestaliśmy dostrzegać roślinność wokół nas, obojętni na moc i przeznaczenie różnych gatunków zieleni, których nie umieliśmy już nazwać. Nie my pierwsi: od wielu pokoleń ludzie uciekają z idyllicznej wsi swojego dzieciństwa ku ekstrawaganckiemu splendorowi miast. Prędzej czy później, Natura sama się o nas upomina i z czasem zmierzamy ku kojącej zieleni.
