Walczą o to, by kobiety mogły zajmować bardziej znaczącą rolę w polityce, sporcie i gospodarce. Choć starają się trzymać religijnych nakazów, chcą, by panie same mogły wybierać, czy zostać gospodynią domową, czy szefową korporacji. Coraz więcej katoliczek deklaruje się jako feministki i rozpoczyna walkę z "ławką chłopaków". Także w Kościele.
Nie popierają aborcji, antykoncepcji, zapłodnienia metodą in vitro. Choć trzymają się konserwatywnych wartości, starają się walczyć o to, żeby kobiety miały prawo do decydowania o sobie i były traktowane na równi z mężczyznami. Choć słowo "feministka" dla ich konserwatywnych znajomych bywa obraźliwe, działaczki katolickich organizacji kobiecych coraz częściej tak się określają.
Ale czy katolicka feministka to nie oksymoron?
Minister i dziennikarka
Nowa minister do spraw kobiet i równości Wielkiej Brytanii zamierza zaostrzyć prawo do aborcji. Według jej pomysłu, płód będzie można usunąć do 20. tygodnia ciąży (obecnie przepisy pozwalają na aborcję do 24. tygodnia). Jej zdaniem późniejsze przerywanie ciąży jest zbyt niebezpieczne i wątpliwe moralnie. Działaczki konserwatywnych organizacji kobiecych nazwały pomysł "prawdziwym feminizmem", a w Wielkiej Brytanii rozpoczęła się medialna burza wokół tego pojęcia.
Coraz częściej słowa "feministka" używają także polskie konserwatystki. Nową twarz dała mu ostatnio Brygida Grysiak, dziennikarka TVN24, która najpierw publicznie przyznała, że sprzeciwia się aborcji, a później zapewniła też w jednym z wywiadów, że czuje się feministką. "Bo uważam, że feminizm to dbanie o dobro kobiety. O moje dobro, twoje dobro, o dobro wszystkich kobiet" – tłumaczyła dla serwisu rodzinakatolicka.pl.
A kobiet takich, jak ona, jest więcej. Część z nich kilka lat temu założyła nawet stowarzyszenie, które zajmuje się między innymi promowaniem roli kobiety w Kościele i społeczeństwie.
Da się, czy się nie da?
Sprawa łączenia wiary z feminizmem wciąż wywołuje jednak kontrowersje. Zdaniem przeciwniczek takiego połączenia, zbyt mocne ograniczenia są już u podstawy samego Kościoła.
Według wielu kobiet taki model z natury wyklucza się z feminizmem. Zjawisko to badała dr Joanna Tomaszewska. Zdaniem socjolożki to, że feminizmu nie można pogodzić z wiarą, "to bodajże jedyna kwestia, co do której panuje zgoda między prymasem Kościoła katolickiego w Polsce a wieloma czołowymi polskimi feministkami" – napisała w eseju "Katoliczki i feministki".
Maria Rogaczewska, socjolożka i członkini stowarzyszenia Amicta Sole, przekonuje jednak, że nie ma takiego problemu. – Przekonanie, że feminizmu nie da się połączyć z wiarą ma źródło w skłonności do upraszczania zjawisk społecznych, zwłaszcza w debacie publicznej. Feministki są i w judaizmie, i w islamie, bo głęboka tożsamość religijna nie kłóci się z działaniami na rzecz kobiet – uważa. – Chrystus przyjaźnił się z kobietami, traktował je na równi. My postulujemy to samo – równość w ludzkiej godności i prawo do udziału w decydowaniu – dodaje i przekonuje, że na przełomie XIX i XX wieku to właśnie katoliczki zakładały najwięcej organizacji, które wspierały robotnice w wielkich zakładach pracy.
Mają prawo być ministrantkami
Dziś katolickie feministki przypominają między innymi o tym, że kobiety mogą pełnić ważne i odpowiedzialne funkcje w kościelnej hierarchii. Panie mają prawo być szafarkami eucharystii, przewodniczącymi rad parafialnych i ekumenicznych, a także służyć do mszy jako ministranci. Niektóre, tak jak teolożka dr Elżbieta Adamiak, zajmują się badaniem biblijnych przekazów i kościelnych dokumentów pod kątem poszukiwania w nich kobiecych wzorców.
Dodatkowo robią też to, co niosą na sztandarach inne, bardziej radykalne. – Chcemy, aby kobieta była taka, jaka chce być. Jeśli chce być żoną, niech będzie. Singielką? Niech będzie. Jeśli chce żyć życiem konsekrowanym, niech nie będzie z tego powodu prześladowana, a jeśli chce być matką, niech państwo jej w tym rozsądnie pomoże – tłumaczy Rogaczewska. Szybko dodaje jednak, że w dążeniu do wolnego wyboru istotne jest też promowanie odpowiedzialności za siebie i drugiego człowieka. Tu, jej zdaniem, błąd popełniają radykalne feministki.
– Człowiek rodzi się jako istota zależna od innych. Wśród głosów radykalnych feministek zbyt wiele słyszy się o wolności, a zbyt mało o odpowiedzialności - przekonuje. - Dużo łatwiej jest oczywiście mówić o tym, że każdy powinien mieć prawo do aborcji, niż na przykład działać na rzecz tego, by państwo wspierało matki, które zdecydują się urodzić niepełnosprawne dzieci. Radykalny feminizm, który znamy z mediów, niezbyt dobrze wpływa też na odpowiedzialność i format charakteru mężczyzn. Ponieważ promuje całkowitą niezależność kobiet, utwierdza mężczyzn w przekonaniu, że oni już nic nie muszą, a więc mogą trwać w niedojrzałości.
Zdaniem feministek z Amicta Sole, nawet radykalny feminizm pomaga jednak kobietom otwierać oczy i w tym sensie jest dla Polek bardzo cenny. – Celem wszystkich organizacji kobiecych w Polsce, niezależnie od ich orientacji ideowej, powinna być wspólna, cierpliwa praca aby przezwyciężyć zjawisko "ławki chłopaków". Zarówno w dziedzinie sportu, polityki, biznesu, jak i też w Kościele, chłopaki bardzo wygodnie się rozsiedli, wspierają się nawzajem i nie chcą zrobić miejsca dla kobiet. A kobiety są słusznie zagniewane to zjawisko "wąskiej ławki". Po prostu czas się trochę przesunąć i zrobić miejsce, szczególnie na tych pozycjach, na których podejmuje się prawdziwe decyzje. – mówi Maria Rogaczewska.
Uważam, że feminizm to dbanie o dobro kobiety. O moje dobro, twoje dobro, o dobro wszystkich kobiet.
źr. Rodzina Katolicka
Joanna Pogórska
fragment tekstu "Feministki: czy jest o co palić staniki"
Feministki postrzegają chrześcijaństwo jako religię patriarchalną, która oferuje kobiecie dwa wzorce: Ewę – źródło zła, kusicielkę i przyczynę grzechu, oraz Marię – matkę dziewicę. Oba nie do przyjęcia CZYTAJ WIĘCEJ
"Polityka"
dr Elżbieta Adamiak
teolożka
Gdy pisałam „Milczącą obecność”, byłam chyba jedyną teolożką w Polsce, która określała się jako feministka. Dziś jest nas więcej, chociaż nadal wiele kobiet z mojego środowiska unika tego słowa, mimo że ich poglądy można by uznać za feministyczne. CZYTAJ WIĘCEJ