Strażacy wraz z innymi służbami nadal są w trakcie poszukiwania ciała Jana Lityńskiego, który w niedzielę wszedł do Narwi, aby uratować swojego psa. Akcji nie ułatwia gruba pokrywa lodowa.
Według strażaków lód może utrzymywać się na rzece jeszcze przez co najmniej tydzień, co z pewnością nie ułatwi funkcjonariuszom pracy. Dzisiaj strażacy wraz z ratownikami WOPR i policją wznowili poszukiwania ciała.
Lód nie ułatwia poszukiwań ciała Lityńskiego
- Koncentrujemy się na okolicy, gdzie w niedzielę załamał się lód. Po rzece poruszamy się na pontonie, ale rozstawiliśmy też trap ratowniczy. Wspólnie z ratownikami WOPR kruszymy pokrywę kawałek po kawałku, a później wpuszczamy pod wodę kamerę. W tym miejscu rzeka ma od dwóch do czterech metrów głębokości. Jest tam też dużo zakamarków, w których mogło schować się ciało - powiedział w rozmowie z Gazeta.pl mł. bryg. Karol Kierzkowski.
- Podejrzewam, że lód utrzyma się jeszcze przez siedem dni, o ile nie dłużej. Pokrywa na całej rzece jest dosyć gruba - dodał Kierzkowski.
Lityński zginął, gdy ratował psa
Do tragicznego wypadku doszło w minioną niedzielę. Jan Lityński wraz z żoną i psem udał się na spacer. Podczas spaceru w okolicach rzeki Narew w Pułtusku 75-latek wszedł do rzeki, aby uratować psa, pod którym załamał się lód.
Lityński podczas ratowania psa utonął w rzece, o czym funkcjonariuszy polici poinformowało przechadzające się w okolicach miejsca wypadku małżeństwo. Jan Lityński urodził się w 1946 roku w Warszawie. W latach 2010-2015 był doradcą prezydenta Bronisława Komorowskiego. W 2006 roku został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.